- Przegraliśmy ten mecz i jesteśmy na siebie źli i wkurzeni. Nie tak to miało wyglądać. Chcieliśmy zagrać przed własną publicznością dobre spotkanie i zdobyć trzy punkty - mówi Paweł Iwanicki, pomocnik Warty.
Początek spotkania nie zwiastował nadchodzącej tragedii. Już w 2. minucie Krzysztof Gajtkowski wyprowadził poznaniaków na prowadzenie, ale na tym pozytywne akcenty w ich wykonaniu się zakończyły. - Mecz się dla nas super ułożył. Taki początek spotkania można sobie tylko wymarzyć. Niestety przytrafiły nam się głupie błędy w pierwszej połowie, a w drugiej przestaliśmy grać w piłkę. Piast dominował na boisku i wygrał zasłużenie - opowiada "Ajwen".
Dla Warty był to pierwszy mecz przed własną publicznością. Wrażenia fanów są jednak bardzo słabe i ciężko o optymizm przed kolejnymi pojedynkami. Martwić może nie tylko porażka, ale przede wszystkim fatalny styl jaki zaprezentowali podopieczni Czesława Jakołcewicza, który po tym spotkaniu stracił pracę. - Nie zagraliśmy tak jakbyśmy chcieli. Graliśmy dwoma napastnikami i przeciwnik wykorzystał to, że miał przewagę jednego zawodnika w środku pola. Niestety coś w tym meczu nie zatrybiło - kontynuuje Iwanicki.
Warta ma w tym sezonie walczyć o awans do ekstraklasy, ale ich dorobek po pięciu kolejkach jest bardzo słaby. - Na pięć meczów mamy tylko pięć punktów i na pewno nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Początek był trudny, bo mieliśmy same wyjazdy, ale teraz mogliśmy przerwać nie najlepszą passę i niestety się nie udało - zakończył pomocnik Zielonych.