I po ptakach, Śląsk poza pucharami - relacja z meczu Rapid Bukareszt - Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław zgodnie z przypuszczeniami nie dał rady awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej. W rewanżowym meczu zremisował z Rapidem Bukareszt 1:1.

Na Cristiana Diaza, a nie na Johana Voskampa postawił od pierwszej minuty Orest Lenczyk. Mimo że Śląsk w pierwszym meczu przegrał 1:3, to trener WKS-u nie zdecydował się na grę dwoma napastnikami. Zapowiadał za to, że chce się godnie pożegnać z pucharami.

Od pierwszych sekund do ataku ruszyli gospodarze. W bramce Śląska dwoił i troił się Marian Kelemen. Już w piątej minucie Pancu znalazł się sam na sam z bramkarzem wrocławian, ale nie zdołał go pokonać, ponieważ świętną interwencją popisał się słowacki golkiper. Chwilę później znów uderzał ten sam zawodnik i ponownie Kelemen sparował futbolówkę do boku. Tam dopadł do niej Herea i o mały o włos nie pokonał Słowaka. On w ostatniej chwili nogami wybił piłkę na rzut rożny.

Ataki Rapidu przyniosły skutek w dwunastej minucie. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska celnym strzałem głową popisał się Pancu. Rapid miał zdecydowaną przewagę i zasłużenie objął prowadzenie.

Orest Lenczyk: Żegnamy się z pucharami, ale do Wrocławia wracamy z podniesioną głową

Kolejne minuty upływały w sennej atmosferze. Rapid nigdzie nie śpieszył się, a Śląsk nie był w stanie zaatakować Rumunów. Dopiero 12 minut przed końcem można było odnotować godną uwagę sytuację. Z półwoleja uderzył Burca, lecz za słabo, żeby pokonać Kelemena. Kilka minut później Rapid powinien zdobyć kolejną bramkę. Sam na sam ze Słowakiem wyszedł Pancu. Podciął piłkę nad golkiperem Śląska, ale chybił.

Po zmianie stron pierwszy strzał oddał właśnie Pancu. Uderzył z około 25 metrów i wprawdzie futbolówka odbiła się od murawy, to Kelemen nie miał problemów ze złapaniem jej. W 53. minucie niezłą okazję miał Diaz. Błąd popełnił Bożović, który tak główkował, że piłka spadła pod nogi Argentyńczyka. Jego strzał z woleja nie zagroził bramce rywali.

Obraz meczu nie zmieniał się i nadal Rapid kontrolował przebieg spotkania. Z rzadka atakował i nie angażował zbyt wielu sił w akcje ofensywne. Jednak w Herea w 68. minucie mógł zaskoczyć Kelemena. Błąd popełnił Mariusz Pawelec, który źle ocenił tor lotu piłki. Dopadł do niej Herea i jego techniczny strzał minął słupek drużyny z Bukaresztu.

Zobacz bramki z meczu Śląska Wrocław (wideo)

Orest Lenczyk pierwszą zmianę, a właściwie trzy na raz, dokonał dopiero 12 minut przed końcem. Rewolucji jednak nie było, bowiem za napastnika (Diaza) wszedł inny zawodnik pierwszej linii (Voskamp), a za pomocników (Roka Elsnera i Marka Gancarczyka) pojawili się inni piłkarze grający w tej formacji - Sebastian Dudek oraz Dariusz Sztylka.

Sześć minut przed końcem Dudek mógł doprowadzić do wyrównania. Wydawało się, że Voskamp wywalczył rzut karny, ale sędzia uznał, że faul Antonio miał miejsce tuż przed linią oznaczającą szesnasty metr. Wspomniany Dudek z rzutu wolnego uderzył niecelnie.

W doliczonym czasie gry Waldemar Sobota przeprowadził indywidualną akcję i oddał strzał z 20 metrów. Piłka odbiła się od nóg jednego z piłkarzy Rapidu i zmyliła rumuńskiego bramkarza.

Śląsk zremisował 1:1 i pożegnał się z pucharami.

Rapid Bukareszt - Śląsk Wrocław 1:1 (1:0)

1:0 - Pancu 12'

1:1 - Sobota 90+1'

Pierwszy mecz: 3:1

Awans: Rapisz Bukareszt

Składy:

Rapid Bukareszt Coman - Duarte, Antonio, Alexa, Herea (81' Grigoje), Pancu, Roman (59' Deac), Burca, Bożović, Surdu (88' Sburlea), Apostol.

Śląsk Wrocław: Kelemen - Socha, Pietrasiak, Wasiluk, Pawelec, Gancarczyk (78' Dudek), Cetnarski, Elsner (78' Sztylka), Madej, Sobota, Diaz (78' Voskamp).

Żółte kartki: Alex, Antonio (Rapid) oraz Sobota, Socha, Diaz, Madej (Śląsk).

Sędzia: Martin Hansson (Szwecja).

Komentarze (0)