- W ostatnim tygodniu oprócz przygotowań do meczu ze Śląskiem mieliśmy zadanie w postaci przetestowania kilku graczy, ponieważ czas do końca okienka transferowego ucieka. Niedzielne spotkanie jest jednak najważniejsze. Oglądaliśmy wszystkie mecze Śląska w obecnym sezonie, zarówno te u siebie, jak i na wyjeździe. To umożliwiło nam spojrzeć na całą ich kadrę, bo wrocławianie mają wielu dobrych zawodników w swoim zespole. Można się spodziewać, iż w niedzielę zobaczymy więc inny skład niż dotychczas widzieliśmy. Zrobiliśmy jednak również oceny indywidualne każdego piłkarza Śląska z osobna właśnie z powodu ciągłych rotacji - rozpoczął swoją wypowiedź na przedmeczowej konferencji trener Mroczkowski.
Na obecną chwilę szkoleniowiec Widzewa ma do dyspozycji wszystkich zawodników, a to oznacza, że na ul. Oporowską przyjedzie najmocniejsza osiemnastka meczowa łodzian. - Oczywiście u niektórych stopniujemy obciążenie podczas treningu, bo paru piłkarzy wróciło do ćwiczeń z zespołem stosunkowo niedawno. Wierzę, że ostatnie treningi zamkną temat przed meczem ze Śląskiem i będę wiedział kogo ze sobą zabrać do Wrocławia - stwierdził trener klubu z al. Piłsudskiego.
Wrocławianie zakończyli w ostatnim tygodniu przygodę z europejskimi pucharami odpadając w IV rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej z Rapidem Bukareszt. Zdaniem trenera Widzewa wrocławianie nie podjęli ryzyka i nie zagrali w tym dwumeczu na sto procent swoich możliwości. - Wszyscy wiemy, że mogło być lepiej. Spodziewano się, że Śląsk szczególnie w tym pierwszym meczu z Rapidem poukłada lepiej swoją grę przy swoim prowadzeniu i osiągnie korzystniejszy wynik. Trzeba jednak sobie zdawać sprawę, iż Rapid to bardzo solidny zespół, który umie wykorzystywać swoje atuty na wyjeździe. W meczu rewanżowym moim zdaniem zabrakło Śląskowi odwagi, żeby postawić wszystko na jedną kartę. Nie wiem czy wynikało to z taktyki, czy tak się mecz ułożył. Czekałem na moment, w którym wrocławianie rzucą wszystko na szalę, tak jak chociażby Legia w Moskwie, kiedy przegrywała 0:2 - ocenił trener czerwono-biało-czerwonych.
Szkoleniowiec Widzewa, podbudowany zwycięstwem z Polonią Warszawa w ostatniej kolejce, zapowiada walkę o kolejne punkty. Zadanie wydaje się jednak o wiele trudniejsze, niż w zeszłym tygodniu. Mimo wszystko trener Mroczkowski nie traci optymizmu. -
Mam nadzieję, że Śląsk zacznie lepiej grać u siebie po konfrontacji z nami. Byłem na ich meczu z Legią w Warszawie i nie wiem, czy do końca można się zachwycać świetną grą wrocławian. W pewnej fazie tak, ale to spotkanie było po prostu słabsze w wykonaniu gospodarzy i to na pewno ułatwiło zadanie Śląskowi. Oczywiście mają oni swoje atuty. Z Rapidem nie grał Sebastian Mila, a wiemy, ile ten gracz znaczy dla zespołu z Wrocławia. Czasami wyniki nie do końca odzwierciedlają wartość zespołu. Na pewno wartość kadrowa tej drużyny jest duża i Śląsk w każdej sytuacji - kontuzji, zmiany taktyki, może sporo zmienić. Jest to najgroźniejsza cecha zespołu trenera Lenczyka - powiedział trener Widzewa.
- Pomimo szacunku do wrocławian nie czujemy strachu wobec Śląska doceniając klasę tego zespołu. Przed ostatnim meczem mówiono, że gramy z trudnym przeciwnikiem, który ma mistrzowskie aspiracje, a udało nam się wygrać i zdobyć cenne trzy punkty. Wydaje mi się, że Śląsk jest także w naszym zasięgu - podsumował swoją wypowiedź szkoleniowiec klubu z al. Piłsudskiego.