- Rozmawialiśmy sami ze sobą i zachowam to dla siebie. Na pewno to, co będzie się teraz działo w szatni, jest najważniejsze. Nie możemy się od środka, że tak powiem "rozwalać". Powiedzieliśmy sobie kilka mocnych słów i tak jak mówię - szatnia odegra teraz ważną rolę - mówi Błażej Telichowski, który w tym spotkaniu zadebiutował w barwach Zagłębia Lubin. Zastąpił na lewej obronie Costę Nhaimoinesu.
- Bardzo cieszyłem się na sam występ w Zagłębiu. Marzyłem jednak o czym innym. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty i przez większą część spotkania układało się to po naszej myśli. Sama gra nie powalała nikogo na kolana. Sami też czuliśmy, że nie idzie, mimo że prowadziliśmy. W takim momencie, grając w przewadze, straciliśmy bramkę. Myślę, że na pewno przerwa na kadrę dobrze nam zrobi - uważa były zawodnik Polonii Bytom po czym dodaje: - Po spotkaniach, w których nie zdobyliśmy punktów, trener szukał innych rozwiązań. Ja się z tego cieszę. Na tym polega rywalizacja i zobaczymy jak będzie dalej.
Mecz z Cracovią zakończył się remisem 1:1. Miedziowi grali z przewagą jednego zawodnika od 54. minuty, a przez ostatnie minuty mieli nawet dwóch więcej. Mimo to nie wygrali. - Na pewno zabrakło drugiej bramki. Jestem przekonany, że Cracovia grając w dziesiątkę, po strzeleniu drugiej bramki już by się nie podniosła. Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, bo zawiedliśmy kibiców i siebie nawzajem. Na początku sezonu czuliśmy, że może być to nasza runda. Początek nam nie wypalił, ale nie możemy się załamywać. Jestem przekonany, że w końcu się nam uda.
Przy straconej bramce na boisku leżał Telichowski. Mimo to Pasy kontynuowały grę i zdobyły bramkę. - Jestem strasznie poobijany. W ostatnich minutach dostałem w udo i praktycznie nie mogłem biegać - przyznaje piłkarz, który w końcu został zmieniony przez Mouhamadou Traore. Senegalczyk miał idealną okazję do strzelenia bramki, lecz po podaniu Szymona Pawłowskiego fatalnie spudłował. - Każdy byłby rozgoryczony. Po takim spotkaniu, kiedy gramy w przewadze, ciężko jest cokolwiek powiedzieć. Myślę, że sami zawiniliśmy, ale nie możemy się podłamywać. Jest początek sezonu, wiemy, że na razie zawodzimy, ale spokojnie - kończy Błażej Telichowski.