Kłopoty Sandomierskiego w Genk. Nie zagra w Lidze Mistrzów?

Grzegorz Sandomierski po transferze do KRC Genk nie ukrywał, że spodziewa się regularnych występów w pierwszym składzie. Początek sezonu wskazuje jednak na to, że reprezentant Polski oglądać będzie mecze z perspektywy ławki rezerwowych.

Grzegorz Sandomierski po przybyciu do mistrza Belgii był chętnie komplementowany przez trenera bramkarzy Genk. Wiele wskazywało na to, że z miejsca trafi do wyjściowej "jedenastki", zwłaszcza że KRC opuścił dotychczasowy nr 1, Thibaut Courtois. Okazało się jednak, że między słupkami od początku sezonu stać będzie Laszlo Koeteles.

Węgier pierwsze spotkania miał średnio udane, ale w decydującym o awansie do LM spotkaniu z Maccabi Hajfa został bezsprzecznym bohaterem serii rzutów karnych. - Byłem pewny sukcesu, bo Laszlo jest mistrzem jedenastek. Cieszę się, że tak mu się wiedzie. Był moim najlepszym kolegą w Genk, a w dodatku w ostatnich tygodniach musiał stawić czoła krytyce - gratulował 26-latkowi Courtois, obecnie bramkarz Atletico Madryt.

Dzięki świetnym paradom działacze klubu z Limburgii zaproponowały Koetelesowi przedłużenie kontraktu do połowy 2014 roku, a ten wyraził zgodę. - Czuję się dobrze w Genk, kibice kochają mnie, a ja ich. Odszedłbym tylko, gdyby pojawiła się oferta z naprawdę wielkiego klubu- przyznał, dodając, że nie zniechęca go obecność w drużynie Grzegorza Sandomierskiego. - Nie obawiam się konkurencji. Wątpię, by trener przestał na mnie stawiać, dopóki nie przytrafi mi się poważny błąd - stwierdził.

W sobotę w Jupiler League przeciwko Mechelen bronił Koeteles, choć 21-letni Polak liczył, że otrzyma szansę debiutu (więcej czytaj TUTAJ). Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, więc trener KRC nie ma powodu, by odsunąć od gry Węgra. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, dotychczasowy nr 1 w bramce Jagiellonii nie wystąpi w Lidze Mistrzów przeciwko Chelsea, Valencii i Bayerowi.

Komentarze (0)