W grze Wisły jest pewna analogia związana z poprzednim sezonem. Płocczanie w II-lidze również świetnie rozpoczęli rozgrywki odnosząc dwa zwycięstwa, po czym zaczęli tracić punkty z zespołami teoretycznie słabszymi. Obecnie sytuacja przedstawia się podobnie. Porażka z Termaliką została wybaczona przez kibiców, jednak straty punktów z beniaminkami przed własną publicznością już nie. - W pierwszych dwóch meczach prezentowaliśmy się dobrze. Jednak teraz się coś zacięło. Szukamy przyczyn wraz ze sztabem szkoleniowym - mówi Łukasz Nadolski.
Kibice Wisły zaczynają się niecierpliwić postawą piłkarzy. W porównaniu z poprzednim sezonem zdecydowanie gorzej prezentuje się Senegalczyk Matar Gueye. W spotkaniu z Ruchem Radzionków trener Mieczysław Broniszewski nie mógł skorzystać z ostoi defensywy Artura Wyczałkowskiego. Jednak brak podstawowego piłkarza nie może być usprawiedliwieniem porażki oraz słabej gry Nafciarzy. W grze płocczan od jakiegoś czasu widać brak pomysłu na kreowanie ofensywnych akcji. Z trudem przychodzi stwarzanie sytuacji podbramkowych napastnikom. Gra opiera się przeważnie na długich podaniach. Wokół płockiego klubu sytuacja robi się niepokojąca. Kibice mają wiele pretensji do sztabu szkoleniowego i żądają zwycięstw lub radykalnych zmian.
Kolejne spotkania Wisły będą wielką niewiadomą. Płocczanie pokazali, że potrafią wygrywać z silniejszymi od siebie zespołami, a z teoretycznie słabszymi tracić punkty. Duże znaczenie ma pierwsza połowa, którą Nafciarze zazwyczaj przesypiają. Dopiero w drugich 45-minutach zaczynają się rozkręcać popełniając mniej błędów, jednak niekiedy jest już za późno, aby powalczyć o zwycięstwo. - Musimy się podnieść po słabszych spotkaniach. Czekaja nas ciężkie mecze z Flotą Świnoujście oraz z zespołami walczącymi o awans. Spotkania te pokażą o co będziemy walczyć w obecnym sezonie. Czy o pierwszą połowę tabeli, bądź rozpaczliwie bronić się przed spadkiem - mówi obrońca Wisły Łukasz Nadolski.