Polski sędzia pokrzyżował plany Franciszka Smudy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W liczebnym osłabieniu towarzyski mecz z Meksykiem kończyła piłkarska reprezentacja Polski. Czerwoną kartką ukazany został Ludovic Obraniak, a wykluczenie pomocnika biało-czerwonych było efektem interwencji... arbitra technicznego, Pawła Gila.

- Ludo najpierw dostał od przeciwnika z łokcia, po czym podszedł do zawodnika i go popchnął. Za takie zagrania w meczach towarzyskich czerwonej kartki się nie daje - piekli się selekcjoner, Franciszek Smuda, zwracając uwagę na postawę arbitra technicznego. - Tę kartkę pokazał Polak, on powiedział, że temu należy się żółta, a temu czerwona. Pretensje możemy mieć tylko do Gila, rumuńscy arbitrzy sędziowali lepiej od polskiego - podkreśla.

Obraniak do szatni odesłany został w 70. minucie spotkania. - Pojawiły się chaos i nerwowość, a w grze obu zespołów było więcej agresji - relacjonuje Smuda. Zwraca jednak także uwagę na to, że dzięki wykluczeniu zawodnika mógł sprawdzić, jak drużyna poradzi sobie w nowych warunkach, rywalizując z mocnym rywalem w liczebnym osłabieniu. - A wiadomo, że Meksykanie piłką operowali świetnie i pokazali tego dnia, na co ich stać - nie ma wątpliwości selekcjoner.

Pozytywów w czerwonej kartce dla Obraniaka dopatruje się także Jakub Błaszczykowski. - To była taka mała próba charakteru - mówi kapitan reprezentacji Polski. - W momencie, gdy było ciężko i trzeba było naprawdę dużo biegać, delikatnie podcięto nam skrzydła i musieliśmy sobie dalej z tym radzić. Ostatecznie udało nam się zdać ten test. Wydaje mi się, że ogólnie z całego spotkania możemy być zadowoleni.

Źródło artykułu: