Ormiańskie talenty wychowane na polskiej ziemi

Bracia Volodya i Agwan Papikyan są uznawani za jednych z najbardziej obiecujących armeńskich zawodników, choć wychowali się poza swoją ojczyzną. Obaj swoje pierwsze kroki stawiali w centrum Polski, a dokładnie w Łodzi. Jak to się stało, że ci dwaj utalentowani gracze, trafili do Polski? O tym obaj opowiedzieli w rozmowie z naszym portalem.

Bartosz Tarnowski
Bartosz Tarnowski

- Było tak, że przyjechaliśmy na wakacje do wujka, który mieszkał w Łodzi. I tak jakoś wyszło, że zostaliśmy tu na dłużej. Właśnie tutaj urodził się Aghwan – mówi starszy z braci Volodya Papikyan.

Jak zaczęła się przygoda z piłką?

- Na początku chodziliśmy na boisko Startu Łódź i tak kopaliśmy sobie piłkę – zaczyna Agwan. – Wujek zaprowadził nas tam po raz pierwszy i postanowiliśmy razem, że będziemy trenować w którejś z drużyn Startu. Po kilku miesiącach gry w Starcie przenieśliśmy się do naszego obecnego klubu, czy ŁKS-u – dodaje Volodya. Wybór ŁKS-u nie był jednak oczywisty, zawodnicy brali pod uwagę także trenowanie w innym z łódzkich klubów, czyli w Widzewie. – Nie wiedzieliśmy właśnie, czy wybrać ŁKS czy też Widzew. Różne osoby polecały nam ŁKS i sami słyszeliśmy, że jest tu dobra szkółka piłkarska – mówi starszy z braci. Na wybór rodzeństwa wpływ miała też decyzja ich przyjaciela. – Kiedy odchodziliśmy ze Startu, to odszedł także nasz dobry kolega, który wybrał ŁKS i postanowiliśmy razem z nim tam pójść – dodaje Agwan.

Ormiańskie rodzeństwo przypadło do gustu trenerom juniorów łódzkiego KS-u, którzy po pierwszym treningu chcieli mieć ich w drużynie. Na al.Unii zawodnicy pojawili się w 2003 roku i trafili do juniorów z rocznika 1994, gdzie zaczęli być wyróżniającymi się zawodnikami. – Z ŁKS-em zaczęliśmy jeździć po wielu turniejach, gdzie zdobywaliśmy sporo indywidualnych nagród. W naszym domu mamy nagrody dla najlepszego strzelca, czy też najlepszego zawodnika – mówią bracia.

Papikyanowie grają jako ofensywni pomocnicy, choć na początku nie mieli określonej pozycji. – Graliśmy na wielu pozycjach, wszystko zależało od tego, jaki graliśmy mecz. Jednak obaj gramy jako ofensywni zawodnicy – mówi Volodya. – Ja mogę grać jeszcze na skrzydłach, a także jako napastnik – mówi młodszy z braci, który ma już za sobą debiut w Ekstraklasie.

Piłka ważniejsza od szkoły

Młodzi zawodnicy są już zdecydowani na to, co chcą robić w życiu, a jest tym gra w piłkę. Dlatego nie bali poświęcić się szkoły, na rzecz swojej pasji. – Ogólnie to dużo poświęciliśmy piłce. Skupiliśmy się na niej, niż na nauce. W głowach zamiast szkoły, mieliśmy i mamy tylko treningi – przyznaje 18-latek. – Teraz najważniejsza jest piłka! – dodaje 17-letni Agwan.

Ełkaesiacy nie są wyjątkami, jeżeli chodzi o postawienie piłki nad szkołą. W piłce nożne jest wiele takich przykładów. – Tak to już jest podzielone. Jedni wybierają szkołę, a inni piłkę. My obaj postawiliśmy na piłkę – mówią bracia.

Nie oznacza to jednak, że zawodnicy rzucili szkołę. – Uczymy się teraz zaocznie w liceum, które jest w Armenii. Załatwił nam to trener naszej młodzieżówki. Jak jeździmy na zgrupowania, to czasami chodzimy na niektóre zajęcia – mówi starszy z braci.

Reprezentacja

Obaj zawodnicy występują w młodzieżowych reprezentacjach Armenii, a ich postępy trenerzy śledzą prze Internet. – Obecnie gramy w zespole U19 z którym niebawem czekają nas Mistrzostwa Europy do lat 19. Ale liczymy, że już za rok będziemy grać w zespole U-21 – mówi Volodya.

Zawodnicy zapytani o to, czy chcieliby grać dla Polski, powiedzieli: - Nie, nie tak bardzo. Jednak po chwili namysłu, odpowiedzieli: - Czas pokaże. Obecnie jesteśmy zawodnikami młodzieżowej reprezentacji Armenii i dla niej gramy. Jednak gdybyśmy dostali powołanie z PZPN, to byśmy się nad tym zastanowili.

Droga do seniorskiej piłki

Przed startem obecnego sezonu obaj bracia zostali włączenie do pierwszej drużyny ŁKS-u, który występuje w T-Mobile Ekstraklasie. Młodszy z braci zagrał już w dwóch spotkaniach łodzian, a starszy z nich dochodzi do siebie po urazie. Po raz pierwszy kontakt z senatorską piłką obaj mieli na początku 2011 roku, kiedy to trenowali przez pewien czas w wówczas I-ligowym ŁKS-ie. Teraz obaj skupiają się na walce o miejsce w składzie ŁKS, choć jeszcze pół roku temu byli bliscy odejścia z Łodzi. - Byłem na testach w Dynamo Moskwa, gdzie dobrze wypadłem i rosyjski klub chciał mnie mieć u siebie. Ale był jakiś przepis, który nie zezwalał na to, aby w kadrze było więcej niż trzech obcokrajowców. No i wróciliśmy do Łodzi – mówi Agwan. - Była także sprawa z kwestiami finansowymi, bo ŁKS nie chciał nas za bardzo puścić. Byliśmy także bliscy przejścia do Mistrza Armenii. Ale także i tym razem ŁKS stwarzał problemy z pieniędzmi i jeszcze kilkoma kwestiami. Dlatego postanowiliśmy wrócić do Polski – dodał Volodya.

Czy zawodnicy żałują tego, że zostali w ŁKS-ie? – Nie, chyba już nie. Dobrze zrobiliśmy, że zostaliśmy w Łodzi. Teraz obaj się skupiają na walce o miejsce w składzie ŁKS. – Łatwo na pewno nie będzie. Ale myślę, że jesteśmy w stanie tego dokonać – mówi 18-latek. – Damy radę – dodaje jego brat.

Mimo, że obaj cieszą się z możliwości gry w ŁKS-ie, to jednak nie ze wszystkiego są tu zadowoleni. – Nie ma tu nawet dobrego boiska do trenowania. Jedynie na al.Unii jest w miarę dobra murawa, ale tutaj nas często nie wpuszczają, ciągle są jakieś problemy. Dlatego trenujemy na obiektach Orła Łódź i na Srebrzyńskiej – mówi Agwan.

Piłkarski idol

Tak jak wszyscy młodzi zawodnicy, tak i bracia Papikyan mają swojego idola piłkarskiego, na którym starają się wzorować. – Leo Messi! – powiedzieli jednogłośnie bracia. – Jest najlepszy na świecie i wyróżnia się spośród wszystkich zawodników – tłumaczy Volodya. Natomiast zapytani o wzór zawodnika z polskiej ligi, powiedzieli: - Nie, nie (śmiech) – mówią obaj. – W polskiej lidze, jak mielibyśmy kogoś wybrać, to może Melikson – mówi Agwan - No i Dzalamidze.

Cel w życiu

Obaj piłkarze postawili przed sobą jasny cel, do którego chcą dążyć. – Naszym celem jest gra w zagranicznych klubach, do czego będziemy dążyć z całych sił – mówią bracia. Czy Ormianie będą kolejnym rodzeństwem, które będzie grało w tych samych klubach? – Na pewno byśmy chcieli razem grać, ale zobaczymy jak to będzie wyglądać. Bo ja bym nie chciał grać w Realu Madryt, a brat zapewne nie chciałby występować w Barcelonie (śmiech) – mówi Volodya. – No ja bym mógł zagrać w Barcelonie – wtrąca młodszy z braci. – Ooo, widzę, ze się zmieniasz – śmieje się starszy brat.

Odmienne poglądy

Jak się okazuje, każdy z nich kibicuje innemu klubowi. W Hiszpańskiej lidze Agwan jest za Realem Madryt, a Volodya za Barceloną. W Anglii pierwszy z nich jest za Arsenalem, drugi za Chelsea. Czy tak samo jest w Polsce i jeden z braci kibicuje Widzewowi? – Nie, nie (śmiech). W Polsce jeden klub, tylko ŁKS – kończy Agwan.

Bartosz Tarnowski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×