Zagłębie Lubin znowu zawiodło. Do Chorzowa zespół prowadzony przez Jana Urbana przyjechał wprost z Zakopanego. Jednak kryzysu pod Tatrami nie udało się zażegnać. Przy Cichej Miedziowi zaprezentowali się słabo. Lubinianie popełniali proste błędy w obronie, w ataku niemal nie istnieli. Co gorsza, piłkarze Zagłębia mieli problem z przyjęciem piłki. Zdobyty przez Arkadiusza Woźniaka w doliczonym czasie gry gol był bardziej "zasługą" Matko Perdijicia niż efektem składnej akcji. - Nie wiem co się dzieje. Musimy poszukać przyczyn porażki. Mamy przecież w składzie dobrych zawodników. W końcu trzeba udowodnić, że jesteśmy zgranym zespołem i przełożyć na mecze ligowe pracę wykonaną podczas obozów - stwierdził po spotkaniu podłamany boczny obrońca Zagłębia, Bartosz Rymaniak. - Musimy zacząć sobie radzić z presją jaką wymuszają na nas kibicie - dodał Błażej Telichowski.
Lubinianie nie dość, że w Chorzowie zagrali słabo, to po godzinie gry musieli walczyć w osłabieniu. Z boiska wyrzucony został Michal Hanek, który pojedynku przy Cichej nie zaliczy do udanych. Słowak miał kilka niepewnych zagrań i m.in. zaliczył asystę przy golu... Macieja Jankowskiego. - Do większości zawodników mogę mieć pretensje, nie tylko do Hanka. Ale nie będziemy szukali winnego porażki. Gra nam nie szła, a po wykluczeniu Michala mieliśmy już zupełnie pod górkę - ocenił trener Miedziowych Jan Urban sprawiający wrażenie spokojnego i nie panikującego trudną sytuacją w tabeli. - Musimy się w końcu pozbierać. W Chorzowie mieliśmy od pierwszych minut zaatakować. Nie wiem dlaczego tak się nie stało - stwierdził Telichowski. - Ja sam mam do siebie wiele pretensji. Niemniej zapewniam, że potrafię dużo więcej niż pokazuję na boisku i mogę być bardziej przydatny dla zespołu - dodał defensor, który zapewnił, że drużyna jest ze swoim trenerem na dobre i na złe. - Tak jak on z nami - podsumował pozyskany latem z Polonii Bytom piłkarz.