Niebiescy po meczu: Byliśmy lepsi

Po dwóch porażkach z rzędu piłkarze Ruchu odnieśli dwa zwycięstwa. W piątkowy wieczór podopieczni Waldemara Fornalika zasłużenie pokonali KGHM Zagłębie, z którym nie potrafili zwyciężyć u siebie w rozgrywkach ligowych od trzynastu lat.

Po wygranej nad Zagłębiem Lubin piłkarze Ruchu Chorzów niespodziewanie dla wielu dołączyli do czołówki tabeli. Jeszcze trzy tygodnie temu, po dwóch przegranych z rzędu, taka sytuacja wydawała się wręcz niemożliwa. - Podejrzewam, że i przed sezonem wielu specjalistów widziałoby wszystko na odwrót, czyli Ruch na dole, a Zagłębie na górze. Jest inaczej i nas to cieszy - ocenił pomocnik Ruchu Wojciech Grzyb. "Grzybek" przy golu na 2:0 popisał się dokładnym dograniem do Arkadiusza Piecha. - Trenujemy takie zagrania. Jeden zawodnik ma wchodzić na długi słupek, a kolejny na krótki. I się udało. Ale przecież od tego są napastnicy - cieszył się autor drugiego gola dla zespołu z Cichej. - Tłukę Arkowi do głowy, co ma robić jak mam piłkę. I widać przyniosło to efekt - uśmiechał się Grzyb.

Po meczu jedynym niezadowolonym zawodnikiem był autor pierwszego gola dla Ruchu Maciej Jankowski. - Nic dobrego nie dałem zespołowi. No dobra, zdobyłem bramkę, ale reszta moich zagrań to były złe wybory - samokrytycznie przyznał napastnik. - Nawet jak odbierał nagrodę za odkrycie roku to miał mieszane odczucia. To jest człowiek, który wiele od siebie wymaga. Jeśli nie gra na poziomie, do którego siebie przyzwyczaił to nie jest zadowolony - tłumaczył smutek swojego podopiecznego Waldemar Fornalik.

W meczu z Zagłębiem niemal od początku do końca warunki dyktowali chorzowianie. - Byliśmy lepsi i to było czuć na boisku - stwierdził wyróżniający się w piątek piłkarz Ruchu Gabor Straka. - Lubinianie chcieli narzucić swój styl, ale my im na to nie pozwoliliśmy. Szkoda straconego gola, ale najważniejsze są trzy punkty - powiedział Piech. Napastnik Niebieskich opuścił plac gry utykając, ale zapewnił, że do następnego pojedynku będzie w pełni sił. - Dostałem w mięsień i noga zaczynała coraz bardziej boleć. Nie było sensu grać - wyjaśnił snajper z Cichej.

Po dwóch wygranych z rzędu na własnym stadionie chorzowian czekają dwa wyjazdy - do Bielska-Białej na mecz z Podbeskidziem i Krakowa na spotkanie z Wisłą. - Po takich występach musimy podtrzymać passę. Tym bardziej, że z Zagłębiem, a i wcześniej z Jagiellonią zagraliśmy dobre spotkania - powiedział defensor Ruchu Piotr Stawarczyk, który w piątkowy wieczór nie był zadowolony z faktu straty gola w doliczonym czasie gry. - Niewiele zabrakło nam do pełni szczęścia. Wiadomo co powoduje gol kontaktowy. Mimo, że bramka wpadła w samej końcówce to wprowadziła trochę nerwowości. Ale nie mamy do bramkarza pretensji - zakończył stoper 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)