Po transferze Grzegorza Sandomierskiego do KRC Genk podstawowym golkiperem żółto-czerwonych został Jakub Słowik, który powoli wyrastał na czołowego zawodnika podlaskiego zespołu. W meczu przeciwko Polonii Warszawa Słowik w pierwszej połowie dwukrotnie kapitalnymi interwencjami uratował Jagę przed stratą bramki. Niestety, w końcowych minutach pierwszej części gry nabawił się urazu. - Przy wykopie piłki Słowik doznał kontuzji mięśnia czworogłowego uda i najprawdopodobniej czeka go miesiąc przerwy w grze - poinformował masażysta Jagiellonii Marcin Piechowski.
Po przerwie w bramce Jagi stanął Krzysztof Baran, który latem trafił do żółto-czerwonych z Chojniczanki Chojnice. 21-latek skapitulował dwukrotnie, po strzałach Łukasza Teodorczyka i Roberta Jeża. Młody bramkarz nie zawinił przy żadnej ze straconych bramek.
- Zagrałem kosztem Jakuba Słowika, ale taka jest moja rola. Musiałem go zastąpić. Początkowo stresu nie odczuwałem, dopiero udzielił mi się w końcówce i chyba nie tylko mnie, bo mecz zrobił się naprawdę emocjonujący. Na szczęście zdołaliśmy zakończyć go zwycięsko. Przy drugiej bramce nie miałem nic do powiedzenia, a pierwszą musiałbym obejrzeć, bo na gorąco ciężko to ocenić - powiedział Baran.