Patrząc na wynik można odnieść wrażenie, że spotkanie Jagiellonii z Polonią miało wyrównany przebieg. Nic bardziej mylnego. Jagiellończycy mogli rozgromić Czarne Koszule, gdyby mieli lepiej nastawione celowniki. Sam Dawid Plizga zmarnował cztery dogodne sytuacje do strzelenia bramki. - Ach, gdyby Plizga strzelał tak jak podaje, to byłby zawodnikiem kompletnym - wzdychali na trybunach kibice Jagiellonii.
Po końcowym gwizdku sędziego były zawodnik Miedziowych również zauważył mankamenty w grze Jagi. - Musimy jeszcze popracować nad wykańczaniem akcji ofensywnych, bo gdybyśmy wykorzystali stworzone sytuacje, nie byłoby tej niepotrzebnej nerwówki - stwierdził. - Prowadziliśmy 2:0, cały czas atakowaliśmy i stwarzaliśmy kolejne okazje. Niestety, niepotrzebnie straciliśmy dwie przypadkowe bramki. Wynik 3:2 nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Jak widać, dwutygodniowa przerwa dobrze na nas podziałała, bo zagraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie - zauważył Plizga.
Opinię Plizgi podzielił również Grzegorz Bartczak, który do Jagiellonii trafił również z Zagłębia Lubin. - Mieliśmy Polonię na widelcu, mogliśmy ją skarcić nawet 5:1, a zamiast tego zrobiło się 3:2 i nerwówka do samego końca. Zwycięstwo jednak cieszy i teraz jedziemy do Lecha z nastawieniem na walkę o trzy punkty - zapowiedział prawy obrońca Jagi.