- Znowu jesteśmy w ciężkiej sytuacji, ale najwidoczniej taki nasz los - gorzko żartuje Dariusz Fornalak, trener Polonii. - Po meczu wiele cierpkich słów ciśnie się na usta. Górę biorą emocje, ale emocje zawsze są w piłce obecne. Nie możemy się już emocjonować, tylko wyciągnąć wnioski i w Ząbkach nie popełniać takich błędów - dodaje szkoleniowiec bytomskiej drużyny.
Co zaważyło o środowej porażce niebiesko-czerwonych? - Strzeliliśmy bramkę i czekaliśmy na to, co zrobi Flota. Graliśmy na tyle statycznie, że te bramki musiały paść i padły. Jeżeli prowadząc 1:0 broni się wyniku, nie stwarzając żadnych sytuacji z przodu, to ciężko wywieźć w takim meczu choć remis. Musimy do tego meczu podejść z mądrością - wskazuje Fornalak.
Do przerwy śląska drużyna prowadziła 1:0 po bramce Krzysztofa Michalaka i nic nie wskazywało na to, żeby Polonia mogła przegrać. W drugiej połowie niebiesko-czerwoni jednak stanęli, a dwie bramki dla gości zdobył Tomasz Ostalczyk. - Powiedzieliśmy sobie w szatni, że musimy zacząć grać w piłkę. Nie możemy się cofnąć i czekać na wyrok. Po wyjściu na boisko jednak nic się w porównaniu z ostatnim kwadransem pierwszej połowy nie zmieniło. My siłą rzeczy nie mogliśmy wygrać tego meczu tylko biegając za piłką - przyznaje trener drużyny z Olimpijskiej.
- Wiemy jakim jesteśmy zespołem i do tego, żeby prezentować wysoki poziom przez cały czas, potrzebujemy ogromu pracy i potu wylanego na treningach. Poprzednie mecze pokazały, że dobra praca w okresie międzymeczowym procentuje na boisku. W minionym tygodniu moi zawodnicy pracowali sumiennie, ale nie umieli wypracowanych efektów przekuć na boisko. Dlatego ten mecz przegraliśmy, ale Flota to już przeszłość. Teraz liczą się tylko Ząbki i mecz z Dolcanem - zapowiada opiekun niebiesko-czerwonych.