GieKSa po meczu z Zawiszą: Momentami czuliśmy się jak na dworcu...

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

GKS Katowice nie zdołał podtrzymać dobrej passy i uległ na własnym stadionie Zawiszy Bydgoszcz 0:1 (0:0). -<I> Graliśmy to samo, co w meczu z Polkowicami. Widocznie na lidera to za mało </I>- dowodzi Damian Chmiel, napastnik śląskiej drużyny.

Po meczu z Zawiszą Bydgoszcz kibice GieKSy długo oklaskiwali zespół Rafała Góraka. Katowiczanie z liderem rywalizowali jak równy z równym, ale ostatecznie musieli przełknąć gorycz porażki. - Mieliśmy kilka sytuacji, w których nie tyle powinniśmy, co musieliśmy strzelić bramkę, ale ich nie wykorzystaliśmy. My nie strzeliliśmy, to strzelił Zawisza i kończymy bez punktów - bezradnie rozkłada ręce Damian Chmiel, napastnik drużyny z Bukowej.

Kuriozalnie spore rozluźnienie w szeregi śląskiej drużyny wprowadziła czerwona kartka, jaką obejrzał obrońca bydgoszczan Michał Ilków-Gołąb. - Przeważaliśmy grając w pełnych składach i kiedy sędzia pokazał czerwoną kartkę wydawało nam się, że ten mecz nie może nie pójść po naszej myśli. Atakowaliśmy cały czas, Zawisza raz nas skontrował i strzelił bramkę, która ustawiła to spotkanie - przyznaje Mateusz Niechciał, obrońca katowickiej drużyny.

Po strzeleckiej kanonadzie, jaką w środę GieKSa urządziła sobie kosztem KS Polkowice (5:0) kibice drużyny z Bukowej wierzyli, że katowiczanie sięgną po kolejny komplet punktów. - Graliśmy tak samo, jak w meczu z Polkowicami. Widocznie to co pozwoliło mam rozbić rywala w środę na Zawiszę nie wystarczyło. Zabrakło nam przede wszystkim skuteczności, bo piłkarsko byliśmy lepsi - przekonuje Chmiel.

Przed meczem wiara w pokonanie lidera w Katowicach była żywa. - Wierzyliśmy, że uda nam się Zawiszę pokonać i lider wyjedzie z Katowic bez punktów. Wynik pokazuje, że wiary i determinacji, żeby wygrać w tym meczu było w nas za mało - dodaje lewy defensor katowiczan.

GieKSa potrafiła zepchnąć Zawiszę do głębokiej defensywy, ale zadania katowickiej jedenastce to nie ułatwiło. - Momentami czuliśmy się jak na dworcu, bo przed polem karnym Zawiszy zaparkował autobus. Atak pozycyjny nie jest naszą najsilniejszą stroną i dlatego ciężko było nam to przeskoczyć - wyjaśnia snajper wypożyczony na Bukową z Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Przepaść, jaka dzieli w ligowej tabeli Zawisze i GKS na boisku nie była widoczna. - Nie traktowaliśmy tego meczu, jak starcia z liderem. Spotkały się dwie wyrównane drużyny, a my chociaż jesteśmy teraz w strefie spadkowej narzuciliśmy liderowi swoje warunki. Zawisza jest teraz w czubie tabeli, ale do końca sezonu jeszcze daleko. Ten mecz pokazał, że możemy być wyżej od Zawiszy - puentuje Damian Chmiel.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)