- Wydaje mi się, że i tu, i tu derby są bardzo emocjonujące, a te warszawskie nie odstają od śląskich. Jest walka, jest adrenalina i można powiedzieć, że jest to inny mecz - wyjaśnia Sadlok. W niedzielę derby stolicy miał okazję przeżywać po raz drugi, wiosną był jednak antybohaterem, a jego samobójczy strzał dał Legii pierwsze od kilku lat zwycięstwo nad Polonią. Teraz było znacznie lepiej, a Sadlok - choć błędów się nie ustrzegł - w końcówce zdołał zablokować piłkę zmierzającą do pustej bramki po uderzeniu Daniela Ljuboji.
Jak 22-latek ocenia poziom derbowego starcia? - Z boiska wyglądało to dość ostro, było narzucone mocne tempo. Nie była to superefektowna gra, ale wiadomo, że w takich meczach czasami to się zdarza - wyjaśnia dodając, że duże znacznie miał dla niego doping kibiców, którzy tego dnia po raz pierwszy niemalże w komplecie wypełnili kameralny obiekt przy Konwiktorskiej. - Niech będzie tak w każdym meczu, bo tych trudnych chwilach, gdy się zerknie na trybuny, to naprawdę dodają otuchy i motywują do jeszcze większej walki.
Polonia mecz z Legią wygrała przede wszystkim zaangażowaniem i bezpardonową walką o każdy metr boiska. - Derby to są derby. Cieszy przede wszystkim to, że podnieśliśmy po straconej bramce, pokazaliśmy charakter i oby to nie było tylko w tym meczu, tylko żebyśmy z takim zaangażowaniem, takim sercem grali za każdym razem. Myślę, że wtedy nie będzie takich wpadek, jakie się zdarzyły - wyjaśnia Sadlok. Jego zespół przegrywał po trafieniu Miroslava Radovicia, potrafił się jednak podnieść i odwrócić losy meczu.
Jaki był sposób Czarnych Koszul na odzyskanie prymatu w stolicy? - Przede wszystkim zakładaliśmy sobie, żeby wyjść i od pierwszej minuty grać agresywnie, pressingiem. Widzieliśmy w Białymstoku, że Jagiellonia z nami tak zagrała i można powiedzieć, że trochę się w pierwszej połowie gubiliśmy. W derbach taktyka była całkiem inna i jak widać poskutkowała - mówi, zastrzegając jednak, że nie chce deklarować, że po takim spotkaniu zespół wraca do gry o najwyższe laury. - Grajmy następny mecz, wygrywajmy, a gdy przyjdzie czas rozliczeń, to będzie można tak powiedzieć - kończy.