W ostatnich dniach Rafał Murawski zmagał się z chorobą, ale przeciwko Śląskowi Wrocław zagrał od pierwszej minuty. Kolejorz we Wrocławiu już po pierwszej połowie przegrywał 0:2. - W pierwszej połowie na pewno byliśmy słabsi od Śląska. Śląsk był bardziej zdeterminowany, to on chciał wygrać. Faktem jest, że straciliśmy bramki w taki sposób w który nie powinniśmy tracić. Tak się zdarza. W drugiej połowie z kolei to my ruszyliśmy do ataku, my chcieliśmy obronić straty, mieliśmy ku temu sytuacje i ich nie wykorzystaliśmy. Trzecia bramka to już było po meczu - mówił po meczu reprezentant Polski.
- Mieliśmy kilka sytuacji, które powinniśmy wykorzystać. Mamy do siebie pretensje, do nikogo innego. To nie był nasz dzień - dodał.
W drugiej odsłonie potyczki Śląsk strzelił jeszcze jednego, ale i po strzale Arjtoma Rudneva Marian Kelemen musiał wyjmować piłkę z bramki. O ile w drugiej połowie Lechici prezentowali się przyzwoicie to w pierwszej połowie zawiedli. - Piłkarze Śląska w pierwszej połowie wyszli bardziej zdeterminowani. Zagrali wysoko, mieliśmy z tym bardzo duży problem. Zamiast grać prosto za dużo było z naszej strony kombinowania i wyprowadzania piłki od tyłu. Śląsk to wykorzystał. Błędy całego naszego zespołu - skomentował Murawski.
Sporo krwi Lechowi napsuli też skrzydłowi WKS-u, którzy rozegrali bardzo dobre spotkanie. - Skrzydłowi Śląska zagrali bardzo dobre spotkanie i na pewno przyczynili się do tego zwycięstwa. My mieliśmy z tym problem. Urywali nam się skrzydłowi do środka i tam tworzyli przewagę - powiedział piłkarz drużyny prowadzonej przez Jose Maria Bakero.