Kanonada przy Bułgarskiej - relacja z meczu Warta Poznań - Flota Świnoujście

Słaba pierwsza i kapitalna druga połowa - tak wyglądał mecz Warty Poznań z Flotą Świnoujście. Kibice zobaczyli sześć bramek, z czego aż pięć padło po przerwie. Szczególnie emocjonująca była końcówka pojedynku.

Początek meczu nie dostarczył żadnych emocji. Przewagę optyczną mieli gospodarze, ale niewiele z tego wynikało, ponieważ gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. W poczynaniach obu ekip brakowało dokładności, co skutkowało brakiem sytuacji podbramkowych.

Dopiero w 25. minucie głową uderzał Łukasz Jasiński. Alan Wesołowski z tym strzałem poradził sobie bez problemu, ale przy próbie Piotra Reissa z rzutu wolnego spod linii końcowej musiał wykazać się swoimi umiejętnościami. W 31. minucie z bliskiej odległości głową piłkę w bramce Floty umieścił Maciej Wichtowski. Radość poznaniaków została jednak przerwana gwizdkiem sędziego, który dopatrzył się spalonego.

Pięć minut później Warta wyszła jednak na prowadzenie. Przemysław Otuszewski dośrodkował wzdłuż bramki, a z bliskiej odległości Wesołowskiego pokonał nadbiegający Tomasz Magdziarz.

Druga połowa dostarczyła zdecydowanie więcej emocji. W 50. minucie Flota doprowadziła do wyrównania. Dominik Sobański zdołał odbić uderzenie Piotra Kieruzela, ale przy dobitce Christiana Nnamaniego z bliskiej odległości nie miał już nic do powiedzenia.

Gdy wydawało się, że Warta znów może mieć problemy Piotr Reiss wyprowadził ją na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska doświadczony napastnik głową pokonał Wesołowskiego.

Flota po przerwie prezentowała się zdecydowanie lepiej. W 62. minucie Sobański z trudem obronił strzał głowa Damiana Misana, a po chwili niegroźne uderzenie Rafała Kalinowskiego. Warta odpowiedziała bardzo ładną zespołowa akcją zakończoną groźnym strzałem Marcina Klatta, które nogami zdołał odbić bramkarz Floty, a także uderzeniem z dystansu Artura Marciniaka. Groźnie mogło być również po dwóch akcjach Alaina Ngamayamy, ale za długo czekał on ze strzałami i obrońcy zdołali wybić piłkę.

Ataki Warty wreszcie przyniosły sukces w 77. minucie, gdy ozgrywające dobre zawody Otuszewski precyzyjnym strzałem głową pokonał Wesołowskiego. Flota była bliska zdobycia kontaktowej bramki. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego gola zdobył Nnamani, ale sędzia go nie uznał, ponieważ zawodnik gości był na spalonym. W 81. minucie ładnym uderzeniem z powietrza popisał się Reiss, lecz obrońcy zdołali je zablokować. Pięć minut później kolejną dobrą interwencją wykazał się Sobański po ładnym strzale z pierwszej piłki w wykonaniu Misana. W odpowiedzi groźnie uderzał Marciniak.

Doliczony czas gry przyniósł niesamowite emocje. Najpierw Nnamani wykorzystał błąd Sobańskiego, który nie zdołał złapać piłki i po lekkim zamieszaniu Nigeryjczyk umieścił ją w bramce. Nadzieja Floty na wywalczenie remisu szybko została jednak rozwiana. Minutę później nie popisał się Wesołowski nad którym przeleciała futbolówka i zagrał ją ręką poza polem karnym, bo za nim czyhał już Klatt. Sędzia ukarał bramkarza czerwoną kartką, a ponieważ Krzysztof Pawlak wykorzystał już limit zmian w bramce musiał stanąć Ivan Udarević. Po kapitalnym strzale Klatta z rzutu wolnego nie mógł jednak za wiele zrobić i skapitulował. Od razu po zdobytym golu sędzia zakończył spotkanie, które zasłużenie wygrała Warta. Dla poznaniaków było to pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością.

Powiedzieli po meczu:

Krzysztof Pawlak (trener Floty Świnoujście): Przegraliśmy spotkanie z dobrze dysponowanym rywalem. Szkoda, że końcówka była dla nas smutna. Nasz bramkarz otrzymał czerwoną kartkę, a do tego straciliśmy jeszcze gola. Jest to nasza druga porażka z rzędu w stosunku 2:4. Warta zagrała z wielkim zaangażowaniem i desperacją. Do końca staraliśmy się zachować twarz i grać o jak najkorzystniejszy wynik, stąd spotkanie trzymało w napięciu do ostatnich minut. Sztuką teraz jest, aby zespół po takiej dawce meczów umiał zregenerować siły, bo przed nami kolejne trudne spotkania.

Artur Płatek (trener Warty Poznań): Po dwóch porażkach i burzliwym tygodniu powiedzieliśmy sobie, że ten mecz jest dla nas bardzo ważny i chcemy pokazać publiczności zespół, który gra ofensywną piłkę. Flota ma sporo atutów i nie jest przypadkiem, że ma tak dużo punktów. W pierwszej połowie wytrąciliśmy ją jednak z rytmu i zagraliśmy agresywnie. W drugiej połowie pojawiło się trochę błędów i wdarł się lekki niepokój, ale potem opanowaliśmy sytuację i bramki były pokłosiem bardzo dobrego meczu w wykonaniu moich zawodników pod względem wolicjonalnym oraz taktycznym.

Warta Poznań - Flota Świnoujście 4:2 (1:0)

1:0 - Magdziarz 36'

1:1 - Nnamani 50'

2:1 - Reiss 53'

3:1 - Otuszewski 77'

3:2 - Nnamani 90+2'

4:2 - Klatt 90+4'

Składy:

Warta Poznań: Sobański - Wichtowski, Sobieraj, Łukasz Jasiński, Otuszewski, Artur Marciniak, Ngamayama, Magdziarz (65' Scherfchen), Białożyt (71' Bereszyński), Reiss (89' Foszmańczyk), Klatt.

Flota Świnoujście: Wesołowski - Radosław Jasiński, Kieruzel (83' Stachyra), Udarewicz, Kalinowski, Chyła (61' Broź), Ostalczyk, Chi-Fon (46' Nnamani), Niewiada, Tomasik, Mican.

Żółte kartki: Wichtowski, Otuszewski, Łukasz Jasiński, Artur Marciniak (Warta) oraz Kieruzel (Flota).

Czerwona kartka: Alan Wesołowski /90+3' za zagranie ręką poza polem karnym/ (Flota).

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

Widzów: 3 500.

Źródło artykułu: