- Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego spotkania, bo udało nam się je wygrać. Szczególnie cieszy nas dobra skuteczność, bo udało nam się zdobyć w tym meczu cztery bramki. To był nasz cel, aby strzelić te bramki i to nam się udało. Oczywiście, można mówić, że mogło być ich więcej, ale nie ma co narzekać - powiedział o niedzielnym spotkaniu Mindaugas Panka, pomocnik Widzewa.
Pierwsza połowa niedzielnego widowiska nie dostarczyła zbyt wielu emocji, a obie drużyny grały głównie w środku pola. Inaczej wyglądała druga odsłona widowiska, która była szybka i wpadło w niej sporo goli. - Pierwsza połowa była dosyć ciężka. Obie drużyny grały otwartą piłkę , sytuacje były z jednej i z drugiej strony. W drugiej połowie pomogły nam stałe fragmenty. Naszym celem było zdobywanie bramek, chociaż szkoda, że sami straciliśmy aż dwie.
Jak zauważa sam zawodnik, stałe fragmenty pomogły jego drużynie w odniesieniu zwycięstwa. - Wiedzieliśmy, że stałe fragmenty gry będą naszą mocną stroną przeciwko Jagiellonii. Piłkarze z Białegostoku nie mają takich warunków fizycznych jak nasi zawodnicy, mamy wysokich stoperów. Już przed meczem wiedzieliśmy, że będzie to nasz atut - mówi.
Przed podopiecznymi Radosława Mroczkowskiego ciężki tydzień. W środę przyjdzie im się zmierzyć w Pucharze Polski z OKS 1945 Olsztyn, a trzy dni później zmierzą się z Ruchem Chorzów w ramach 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. - Jesteśmy dobrze przygotowani do obu tych spotkań i nie robi nam na to różnicy, że będziemy musieli grać co trzy dni. Naszym celem w obu spotkaniach jest zwycięstwo i pokazanie dobrej gry - kończy.