Piłkarze Pogoni po wpadce z Dolcanem: Wstyd, dramatyczna gra, zostaliśmy sprowadzeni na ziemię
Coraz wyraźniej spada forma szczecińskiej Pogoni, która w starciu z Dolcanem poniosła pierwszą od listopada porażkę na swoim terenie. Po ostatnim gwizdku, w ostrych słowach nie przebierali zarówno kibice gospodarzy, jak i rozczarowani piłkarze. - Nasza gra po przerwie była dramatyczna - oceniał bez ogródek Mateusz Szałek. - Taka porażka u siebie to po prostu wstyd - wtórował Adam Frączczak.
Sebastian Szczytkowski
Mimo całkiem obiecującego początku, Portowcy zakończyli sobotni pojedynek z Dolcanem bez punktów, przerywając trwającą od listopada passę domowych meczów bez porażki. O sensacyjnej przegranej 2:3 zadecydowała przede wszystkim katastrofalna postawa szczecinian w drugiej połowie. Drużyna Marcina Sasala nie poradziła sobie z ofensywną nawałnicą przyjezdnych, którzy bezlitośnie obnażyli wszelkie braki Pogoni i w niemal dwadzieścia minut zdobyli trzy bramki. Portowcy potrafili odpowiedzieć dopiero w samej końcówce meczu, gdy rywale cofnęli się do głębokiej defensywy.
- Rozpoczęliśmy mecz całkiem przyzwoicie, jednak po przerwie zagraliśmy dramatycznie. Naprawdę ciężko jest mi powiedzieć, dlaczego tak się stało. Powróciliśmy na murawę zupełnie zaspani, szybko straciliśmy gole. Po meczu wszyscy mieli spuszczone głowy, było po prostu fatalnie. Gdy prowadziliśmy, zbyt wcześnie stwierdziliśmy, że mecz się zakończył - komentował po spotkaniu Mateusz Szałek, grający tym razem jako defensywny pomocnik.
- Taka porażka u siebie to po prostu wstyd. Chyba faktycznie poczuliśmy się zbyt pewni, że już wygraliśmy mecz. Piłkarze Dolcanu sprowadzili nas na ziemię. Na boisku był odczuwalny brak dwóch podstawowych zawodników środka pola - Akahoshiego i Ławy. Wiadomo, że są to piłkarze potrafiący stworzyć przewagę na boisku - oceniał z kolei Adam Frączczak, zdobywca bramki otwierającej wynik. - Gol nie jest osłodą po przegranym spotkaniu, z pewnością nie cieszy - dodał skrzydłowy.