Niedługo kadra reprezentacji Polski w piłce nożnej zagra dwa mecze międzypaństwowe. Na parę miesięcy przed Mistrzostwami Europy, które odbędą się w Polsce i na Ukrainie w 2012 roku podopieczni Franciszka Smudy najpierw zagrają z Koreą Południową, a później z Białorusią. Wszystko byłoby dobrze, gdy nie fakt, że na pierwszy mecz trzeba lecieć do Seulu, a na drugi do... Wiesbaden w Niemczech! O komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy byłego wielokrotnego reprezentanta kraju Kamila Kosowskiego.
- Ciężko mi się do tego ustosunkować. Ja bym zostawił wyjazdy czy wyloty reprezentacji w spokoju. Dałbym też spokój trenerowi. Czy sparingi grane są w Polsce czy za granicą, to jest to decyzja Polskiego Związku Piłki Nożnej. Można ją albo chwalić albo ganić. Wydaje mi się, że tutaj trzeba się skoncentrować, żeby wszystko było na Euro dopięte na ostatni guzik. Co do drużyny, to trener będzie rozliczany po Mistrzostwach Europy. Mi się wydaje, że jest za duża nagonka na trenera Smudę. Czy on ma wpływ na decyzje odnośnie miejsca rozgrywania meczów czy sparingpartnerów, to nie byłbym do końca taki pewny, a związek ma pewnie swoje ustalenia, kontrakty i musi zarabiać pieniądze. Wydaje mi się, że każdy z reprezentantów powinien się stawić i lecieć. Grają dla Polski! Nie grają sparingu na festynie, tylko rozgrywają mecz międzypaństwowy z mocnymi przeciwnikami. Wydaje mi się, że tak na to należy patrzeć.
Wojciech Szczęsny, Łukasz Piszczek, Ludovic Obraniak i Arkadiusz Głowacki - tych piłkarzy na pewno zabraknie w Seulu, gdzie ma odbyć międzypaństwowy mecz Korea Południowa - Polska. Powód nieobecności wyżej wymienionych piłkarzy jest jeden - kontuzje, które piłkarze zgłosili w swoich klubach przed zgrupowaniem reprezentacji. Ale czy na pewno nie są to urazy fikcyjne? - To są profesjonalni piłkarze, więc należy tutaj wierzyć w ich profesjonalizm i jeżeli mają kontuzję, to trzeba to uszanować. Nie doszukiwałbym się drugiego dna, bo wydaje mi się, że pod ich nieobecność inni zawodnicy, którzy polecą do Seulu mają szansę pokazania się i wskoczenia do pierwszego składu - zakończył 52-krotny reprezentant kraju.