Przez cały ubiegły sezon atmosfera na stadionie Legii była opłakana. Brak dopingu, momentami grobowa cisza, przerywana wulgarnymi okrzykami w kierunku sponsora i poszczególnych osób z władz klubu - to wszystko sprawiało, że piłkarze nie mieli na swoim obiekcie żadnego wsparcia ze strony fanów.
- Staramy się tym nie przejmować. Można powiedzieć, że już się uodporniliśmy. Jeżeli 300 osób próbuje tymi okrzykami coś udowodnić, to próżne starania. Nic nie osiągną. Coraz więcej osób widzi, że to bez sensu - powiedział Gazecie Wyborczej prezes Legii, Leszek Miklas i dodał: - Z grupą, która wciąż protestuje, właściwie nie można się dogadać. Były postulaty, abyśmy uruchomili wyjazdy, to udostępniliśmy bilety w naszych kasach na mecz o Superpuchar w Ostrowcu. I co? Grupa 300 osób, które tam pojechały, dogadała się z miejscowymi i tam kupiła bilety, a nie w naszych kasach. Byle zrobić nam na złość. Pytanie do organizatorów spotkania - dlaczego na to się zgodzili.
Miklas zapowiedział, że gdy tylko rozpocznie się przebudowa stadionu, trybuna odkryta i miejsca na łukach zostaną zamknięte w pierwszej kolejności. - Legia poradzi sobie bez "żylety". Bez żadnego problemu.