- Dzisiaj mogę powiedzieć, że tak byłoby lepiej. Załatwić temat nawet dwa lata temu. Może nie miałbym wtedy półrocznej pauzy, tylko dwumiesięczną? Ból w kolanie pojawiał się mniej więcej raz na rundę. Robił się lekki obrzęk, machałem na to ręką, myślałem: "E, zwykłe zmęczenie" i nawet nie opuszczałem treningów. Wyznaję zasadę, że trzeba przyzwyczaić się do bólu, przynajmniej do pewnego momentu. Nie jestem typem zawodnika, któremu rozetnie się skóra i prosi o trzy dni wolnego. W końcu to się tak nawarstwiło, że trzeba było powiedzieć "stop". Akurat gdy ważyły się losy awansu Śląska do pucharów - powiedział Kaźmierczak.
Piłkarz nie wie jeszcze, kiedy będzie na tyle sprawny, że wróci do pierwszego składu Śląska.
Źródło: Przegląd Sportowy