Stalówka wygrywa, ale nie zachwyca - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Sokół Sokółka

Stal Stalowa Wola wysoko pokonała na własnym boisku Sokół Sokółka 4:1. Goście nie utrudniali gry gospodarzom, którzy mimo tego nie zaprezentowali się z dobrej strony.

Od początku inicjatywa należała do Stali Stalowa Wola. ekipa z Podlasia do Stalowej Woli dotarła dopiero na 45 minut przed meczem. - Mieliśmy awarię jednego z busów kilkanaście kilometrów przed Stalową Wolą - powiedział po zawodach piłkarz Sokoła Radosław Kabelis. Zmęczenie kilkuset kilometrową podróżą widać był w szeregach zespołu z Sokółki. Pierwsze akcje należały do gospodarzy, którym brakowało jednak precyzji. W 3. minucie po dośrodkowaniu Kamila Walaszczyka piłki nie sięgnął w polu karnym Wojciech Fabianowski. Po kwadransie dużej przewagi zielono-czarnych do głosu zaczęli dochodzić goście. W 21. minucie powinno być 1:0. Świetną akcję Stalówki zakończył dośrodkowaniem w pole karne Rafał Turczyn, gdzie wbiegał Daniel Radawiec, ale napastnik Stali nie zdołał sięgnąć piłki.

Gospodarze dopięli swego w 35. minucie. Aktywny na prawym skrzydle Jarosław Piątkowski przebieg pół boiska, wpadł w pole karne i mocnym strzałem pokonał golkipera Sokoła. Zielono-czarni ruszyli do ataku, ale do przerwy wynik się nie zmienił. Wydawało się, że kolejne gole dla Stali to kwestia czasu. W 52. minucie to jednak ekipa z Sokółki trafiła do siatki. Po błędzie obrony Stalówki piłkę w polu karnym otrzymał Maciej Orpik i zdobył gola. Stalowcy liczyli, że arbiter odgwiżdże spalonego, ale pomylili się. Kilku minut później znów kibice mogli tylko jęknąć z zawodu. Fabianowski przegrał pojedynek sam na sam z Jakubem Serafinem, a dobitka Michała Skórskiego trafiła tylko w obrońcę Sokoła.

W 67. minucie Marek Kusiak wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Walaszczyka obrońca Stalówki najwyżej wyskoczył w polu karnym i głową zdobył gola. To trafienie dobiło gości, którzy stracili jeszcze dwie bramki, obie po kontrach. W 79. minucie z piłką popędził Daniel Radawiec, dograł do Turczyna, który uderzył na bramkę. Piłkę odbił Serafin, ale tam, gdzie być powinien znalazł się Fabianowski i dopełnił formalności. 180 sekund później napastnik Stalówki znów trafił do siatki. Tym razem uderzał Walaszczyk, piłkę odbił golkiper Sokoła, a Fabianowskiemu nie pozostało nic innego tylko skierować piłkę do siatki.

Powiedzieli po meczu:

Sławomir Kopczewski (trener Sokoła): To bolesna porażka. Nie mamy się z czego cieszyć. Trochę pomogliśmy Stali w odniesieniu zwycięstwa. Przy stanie 1:1 obie ekipy miały swoje sytuacje, a potem to już tylko popełnialiśmy błędy, które w konsekwencji spowodowały utratę bramek. Mamy sporo problemów organizacyjnych i kadrowych..

Sławomir Adamus (trener Stali): Chcieliśmy zrehabilitować się za ostatnią porażkę. Nie było na pewno ładnej gry z naszej strony. Uczulałem swoich zawodników, aby nie wdawali się w jakąś przepychankę i nie stracili bramki. Nie udało się i potem było trochę nerwowości. Byłem do końca przekonany, że ten zespół jest w stanie wygrać to spotkanie. Piłkarsko zasłużyliśmy na tą wygraną.

Stal Stalowa Wola - Sokół Sokółka 4:1 (1:0)

1:0 - Piątkowski 35'

1:1 - Orpik 52'

2:1 - Kusiak 67'

3:1 - Fabianowski 79'

4:1 - Fabianowski 82'

Składy:

Stal: Ciołek - Demusiak, Kusiak, Lewandowski, Żmuda, Piątkowski, Skórski (89' Rosłoń), Walaszczyk, Turczyn, Radawiec (83' Horajecki), Fabianowski (86' Białek).

Sokół: Serafin - Sołowiej, Pracz, Grigorovich, Jurczuk (46' Kabelis), Dzienis, Zalewski, Kosiński, Toczydłowski, Czeremcha, Orpik (84' Woronowicz).

Żółte kartki: Radawiec, Białek (Stal) oraz Sołowiej, Kosiński (Sokół).

Sędzia: Krzysztof Sobieczek (Skierniewice).

Źródło artykułu: