Krótka historia "Sikora": Od egzekutora do piłkarskiego nielota

Pół roku temu o Danielu Sikorskim było głośno w kontekście jego domniemanej przeprowadzki do Legii Warszawa i gry w reprezentacji Polski. Ostatecznie 24-latek trafił na Konwiktorską, gdzie zamienił się... w piłkarskiego nielota.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

W Górniku Daniel Sikorski pełnił rolę typowego egzekutora. Żadnej z sześciu strzelonych przez niego dla zabrzan bramek nie można było co prawda nominować do trafienia kolejki, ale w polu karnym rywala umiał się znaleźć jak nikt inny, by dobić odbitą przez bramkarza, czy zagraną "na nos" piłkę do pustej bramki.

Wokół wychowanka słynnej szkółki Bayernu Monachium z miejsca zrobił się medialny szum. Od rundy jesiennej trwały spekulacje, gdzie Sikorski grać będzie w przyszłym sezonie. W kontekście jego transferu wymieniano m.in. Legię Warszawa, Lechię Gdańsk i Wisłę Kraków. Ostatecznie zawodnik trafił do Polonii Warszawa, choć wcale do Górnika oferta dla niego nie wpłynęła.

- Nie było dla Sikorskiego formalnej oferty. Sprzedaliśmy go w pakiecie z Robertem Jeżem, choć prezes Wojciechowski, ani trener Zieliński tak naprawdę o niego nie zabiegali. Sam zawodnik chciał po prostu odejść - mówił Tomasz Młynarczyk, prezes Górnika.

Strzelając sześć bramek w polskiej ekstraklasie Sikorski był wymieniany, jako kandydat do gry w reprezentacji Polski. O dziwo, 24-latek czekał na powołanie... nie mając polskiego paszportu. Choć napastnik Polonii ma polskich rodziców, to on sam urodził się w Austrii i ma na koncie występy w reprezentacji młodzieżowej tego kraju. Do kraju wrócił latem 2010 roku, ale od tego czasu nie palił się do zdobycia polskiego obywatelstwa.

Bierność w działaniach Sikorskiego w tym kierunku można uznać in plus, bo z obecną skutecznością nie miałby on najmniejszych szans, by zwrócić na siebie uwagę selekcjonera Franciszka Smudy.

W barwach Czarnych Koszul "Sikor" wystąpił dotychczas w dziewięciu meczach, zaznaczając swoją obecność na boisku... jedną żółtą kartką. Bramek na jego koncie próżno szukać. O tyle śmieszniej brzmi deklaracja zawodnika, jeszcze z czasów gry w Górniku. - Chcę dogonić Włodzimierza Lubańskiego w liczbie zdobytych bramek - zapowiadał Sikorski.

Póki co jest ku temu na dobrej drodze. Lubański ma na koncie 155. trafień w polskiej ekstraklasie, więc Sikorskiemu brakuje "ledwie" 149. bramek, by dogonić nowego wiceprezesa ds. sportowych klubu z Konwiktorskiej. Zważywszy na fakt, że jeden z najbardziej perspektywicznie zapowiadających się napastników na polskich boiskach zamienił się w tym sezonie w piłkarskiego nielota - nieprędko bilans "Włodka" poprawi.

W sobotę Polonia Warszawa podejmie Górnika Zabrze. Obok Sikorskiego w klubie ze stolicy występuje jeszcze dwóch byłych graczy ze Śląska w osobach Grzegorza Bonina i Roberta Jeża. Czy "Sikor" zamierza "ukąsić" byłych partnerów z drużyny - nie wiadomo, bo odmawia przedmeczowych komentarzy. Póki co nie tylko Sikorski, ale cały zabrzański tercet w barwach Czarnych Koszul rozczarowuje. Ale to już jest temat na zupełnie inny artykuł...

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×