Sędzia Rostkowski przerywa milczenie

Sędzia Rafał Rostkowski postanowił przerwać milczenie. W tekście dla Przeglądu Sportowego wyjaśnia powody kryzysu polskiego środowiska sędziowskiego kierowanego przez Janusza Eksztajna.

Damian Gapiński
Damian Gapiński

25 sierpnia 2010 roku przewodniczący Kolegium Sędziów Janusz Eksztajn zakazał sędziemu Rafałowi Rostkowskiemu wypowiadać się publicznie na tematy sędziowskie. Rostkowski w akcie dobrej woli (gdyż Eksztajn nie może go pozbawić podstawowych praw obywatelskich) zdecydował się zaprzestać prowadzenia swojego bloga i występować w telewizji jako ekspert.

Polski sędzia zdecydował się na złożenie doniesienia do prokuratury po tym, jak jego zdaniem on i sędzia Hubert Siejewicz byli nakłaniani do potwierdzenia zaliczenia testów biegowych, które się w ogóle nie odbyły. W odpowiedzi Eksztajn udzielił Przeglądowi Sportowemu wypowiedzi, w której stwierdził, że ci, którzy go oskarżają, chcą rządzić. Rostkowski wyjaśnia z kolei, że miał już propozycje objęcia stanowiska przewodniczącego KS PZPN, ale odmawiał, bo wolał sędziować. Wskazywał na to miejsce Zbigniewa Przesmyckiego, Ryszarda Wójcika, Arkadiusza Prusia a nawet Michała Listkiewicza. Wyżej wymienieni nie byli jednak zainteresowani objęciem posady.

Eksztajn w odpowiedzi na zarzuty Rostkowskiego odnośnie nieodbytych testów tłumaczył, że było zbyt zimno, aby test mogły się odbyć. Rostkowski z kolei wyjaśnia, że wcale nie było zimno. - W Warszawie było tylko minus 4 stopnie C (w grudniu sędziowaliśmy w mrozach kilkunastostopniowych). Jeśli jednak dla pana Eksztajna minus 4 to zbyt zimno, mógł Siejewiczowi i mnie pozwolić biegać w hali, np. w dniach 20-22 lutego, kiedy w Spale odbywał się kurs sędziów I ligi. Pan Eksztajn lubił wyznaczać mnie na dwa mecze w ciągu trzech dni, albo na cztery w ciągu dziewięciu dni, albo wbrew wytycznym UEFA (służę dokumentacją) kazać sędziom zaliczać test biegowy dwa dni po meczu i jeden dzień po męczącej podróży międzynarodowej, więc dlaczego tym razem nie pozwolił mi zgodnie z wytycznymi UEFA zaliczyć biegu na cztery, pięć czy sześć dni przed meczem w Enschede, który odbył się 24 lutego? Ja znam odpowiedzi - myślę, że niektóre są łatwe do odgadnięcia - napisał w swoim tekście dla Przeglądu Sportowego Rostkowski.

Rostkowski wyjaśnia, że chciał wziąć udział w testach, bo nie chciał wchodzić w układ korupcyjny. Tłumaczy również, że zamierza złożyć zażalenie do prokuratury na sposób prowadzenia śledztwa w sprawie jego doniesienia. Chodzi o stwierdzenie Eksztajna, że sprawa i tak zostanie umorzona, a on jako autor doniesienia nie został jeszcze nawet przesłuchany.

Eksztajn w wypowiedzi dla Przeglądu Sportowego zapytał retorycznie "Rostkowski dobry sędzia? To czemu zajął 19. miejsce wśród sędziów asystentów za poprzedni sezon?". Z kolei Rostkowski znacznie lepiej radzi sobie w meczach międzynarodowych. Jak to możliwe? - Może dlatego, że pan Eksztajn nie zna języka angielskiego i nie może nawet próbować naciskać na obserwatorów z innych krajów, żeby zaniżali moje oceny... - wyjaśnił na łamach Przeglądu Sportowego Rostkowski. Polski sędzia dodał, że od 1991 roku sędziował 300 spotkań i popełnił błędy jedynie w dwóch meczach.

Dla zrozumienia problemu polskiego środowiska sędziowskiego, Rostkowski podaje przykład sędziego Daniela Stefańskiego, który otrzymywał wysokie oceny od obserwatorów UEFA, ale od dwóch lat jest systematycznie pomijany przy sporządzaniu listy sędziów międzynarodowych. W tym roku - mimo, że jest jednym z pięciu najlepszych sędziów, ponownie został pominięty.

Źródło: Przegląd Sportowy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×