Załamany Piotr Grzelczak: Czy to był faul na żółtą kartkę?

Nie najlepiej będzie wspominał 61. derby Łodzi napastnik Widzewa i jego wychowanek, Piotr Grzelczak. Jego drużyna przegrała po raz pierwszy od roku na własnym stadionie 0:1. W dodatku podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego ujrzał w tym meczu dwie żółte kartki i był zmuszony opuścić boisko w 54. minucie gry. Czy słusznie?

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

Napastnik Widzewa nie krył ogromnego smutku po końcowym gwizdku sędziego. Jako wychowanek klubu z al. Piłsudskiego "Grzelu" przeżywał przegraną mocniej, niż jego koledzy z zespołu. - To jest smutny dzień zarówno dla nas, jak i dla kibiców. Nie udało się wygrać. Mało tego, ponieśliśmy porażkę. Szkoda, wielka szkoda - zaczął Grzelczak.

Jakby tego było mało, podopieczny trenera Radosława Mroczkowskiego nie dotrwał do ostatniego gwizdka. W 54. minucie Grzelczak zmuszony został opuścić boisko z powodu drugiej żółtej kartki. Sam zawodnik poddaje jednak w wątpliwość pokazania obu kartoników w swoim kierunku. - Przy pierwszej kartce sędzia uznał, że ja symulowałem. Nie bardzo wiem, jak można symulować w takiej akcji, ponieważ zagrałem piłkę obok rywala i chciałem go po prostu minąć, a on mi w tym przeszkodził. Jeśli chodzi o drugą sytuację, to nie było żadnego wślizgu, podbiegłem. Owszem był kontakt, ale czy to był faul na żółtą kartkę? W pierwszej połowie ja byłem popychany znacznie mocniej i jakoś kartki nikt nie dostał - irytował się piłkarz Widzewa.

Zawodnik klubu z al. Piłsudskiego przyznał jednak, iż decyzja sędziego, to nie jedyna przyczyna porażki w tym spotkaniu. Problem tkwił również w grze zespołu, której poziom nie zachwycał. - Mecz nie obfitował w sytuacje, było dużo walki. Ta czerwona kartka podcięła nam skrzydła i niestety jedyne co możemy teraz zrobić, to przeprosić kibiców za ten mecz. W szatni nikt nie chciał komentować tej porażki. Mamy cały tydzień na analizę tego spotkania, żeby więcej nic takiego nam się nie przydarzyło - skomentował na gorąco Grzelczak.

Październik to bardzo trudny miesiąc dla Widzewa spoglądając na terminarz. Łodzianie rozegrają dwa spotkania z Legią w Warszawie - jedno w T-Mobile Ekstraklasie, drugie w ramach rozgrywek Pucharu Polski. - Jedziemy do Warszawy zmazać plamę z derbów i wreszcie wygrać z Legią, bo nie udała nam się ta sztuka od dłuższego czasu. Chociaż w meczu ligowym nie będę mógł wystąpić, ponieważ wykluczają mnie kartki. Jestem jednak pewien, że drużyna będzie chciała się pokazać z jak najlepszej strony - stwierdził Grzelczak.

W Widzewie jednak nie składają broni. We wtorek klub złożył odwołanie do Komisji Ligi od obu żółtych kartek napastnika Widzewa. Aby Grzelczak mógł zagrać z Legią, anulowany musi zostać zarówno jeden, jak i drugi kartonik. W przeciwnym wypadku podopieczny trenera Mroczkowskiego będzie musiał odpocząć od meczu ligowego, którym będzie starcie z Legią przy ul. Łazienkowskiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×