Orest Lenczyk: Los tak chciał

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Już w sobotę piłkarze Śląska Wrocław zmierzą się z Podbeskidziem Bielsko-Biała w kolejnym meczu T-Mobile Ekstraklasy. W przeciągu kilku dni wrocławianie zagrają więc dwa razy z beniaminkiem ligi. Dwumecz z Góralami nie martwi Oresta Lenczyka.

Trener Orest Lenczyk nie miał w ostatnim czasie łatwych dni. Jego drużyna poniosła klęskę w Bełchatowie w lidze (0:3), a do tego część piłkarzy trapiła grypa żołądkowa. Mimo tych kłopotów we wtorek wrocławianie wygrali na trudnym terenie w Bielsku-Białej z tamtejszym Podbeskidziem 1:0 i awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski. Mecz ten kosztował jego piłkarzy jednak bardzo wiele sił. - Myślę, że tak, bo wynik był sprawą otwartą pomimo tego, że prowadziliśmy. W takim spotkaniu jedna bramka spowodowałaby dogrywkę, w której zawsze nie wiadomo, co może się wydarzyć - tłumaczył Lenczyk dla portalu SportoweFakty.pl.

Szkoleniowiec Śląska nie mógł ostatnio skorzystać m.in. z Jarosława Fojuta i Piotra Celebana, a także Waldemara Soboty, którzy leczyli się z grypy żołądkowej. Szczególnie brak tego ostatniego był dla trenera dotkliwy, bowiem ofensywny pomocnik zbiera pochlebne recenzje u Lenczyka. W sobotnim starciu ligowym z Podbeskidziem cała trójka ma być gotowa do gry. - W meczu z Podbeskidziem wystawiłem tych, którzy byli najzdrowsi. Mieliśmy kilka problemów z grypą żołądkową. Byliśmy przetrzebieni już na mecz z GKS-em Bełchatów. Nie mamy jednak zamiaru robić sensacji i zwalać wszystko na grypę. Jestem jednak przekonany, że gdyby wszyscy byli w pełnej dyspozycji to mecz w Bełchatowie wyglądałby inaczej. Grałby jeszcze nasz bardzo dobry ofensywny piłkarz Waldemar Sobota - wspomina opiekun wrocławian.

Sobotni mecz ligowy z Podbeskidziem z pewnością będzie różnił się od starcia pucharowego, a obie ekipy wystąpią w przemeblowanych składach. Maraton Śląska z Podbeskidziem nie martwi Lenczyka. - Tak los chciał, choć w Pucharze Polski wcale nie musieliśmy trafić na Podbeskidzie - zakończył trener Śląska.

Źródło artykułu: