Piłkarz Korony: Kryzys? Nic z tych rzeczy

Przez dziewięć kolejek Korona Kielce była niepokonana w T-Mobile Ekstraklasie. Teraz przyszły dwie porażki pod rząd - z Lechem Poznań i Zagłębiem Lubin. - To nie jest oznaka żadnego kryzysu - mówi Paweł Kaczmarek.

W piątek kielczanie nie potrafili choćby zremisować na Dialog Arena. Mieli po części pecha, ponieważ trafili na bardzo dobrze dysponowane Zagłębie. Miedziowi stworzyli sobie ogrom sytuacji i ostatecznie wykorzystali trzy z nich. Korona odpowiedziała tylko jedną bramką, autorstwa właśnie Pawła Kaczmarka. Goście mieli jeszcze kilka minut, aby powalczyć z Miedziowymi.

- Żeby doprowadzić do remisu, potrzebny był natychmiastowy cios. Nie udało się, a minuty uciekały. Zagłębie to nie jest zespół, któremu łatwo jest wrzucić trzy gole. Jeżeli jednak udałoby nam się zdobyć gola na 3:2, to ten mecz toczyłby się do samego końca. Chcieliśmy do ostatniej minuty zdobyć jeszcze jedną bramkę, ale niestety nie udało się - mówi 26-letni piłkarz, dla którego był to debiutancki gol w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Korona w ciągu sześciu minut straciła dwie bramki i wówczas już można było mówić, że jest po meczu, bo Zagłębie prowadziło różnicą trzech goli. - Staraliśmy się w drugiej połowie atakować, co wiąże się z odkryciem własnej bramki. Dlatego Zagłębie miało takie sytuacje. Natomiast chciałem przypomnieć, że mieliśmy okazję na 1:0, ale Michał Zieliński nie wykorzystał jej. Jeżeli zdobyłby bramkę, to mecz potoczyłby się zupełnie inaczej - tłumaczy Kaczmarek.

Zdaniem piłkarza Korony pojedynek w Lubinie mógł wyglądać całkiem inaczej. - Każdy mecz jest inny i czasami ma się jedną sytuację. Trzeba ją wówczas wykorzystać i wygrywa się mecz. Później przychodzi takie spotkanie, że sytuacji jest więcej i łatwiej zdobyć bramkę. W meczu z Zagłębiem ich nie było za wiele. Jednak staraliśmy się te okazje tworzyć, ale rywale pokazali, że w miejscu, w którym są, nie jest adekwatne do ich umiejętności. Postawili nam trudne warunki, grało nam się ciężko i dlatego przegraliśmy - przyznaje.

Jego zdaniem dwie porażki z rzędu wcale nie oznaczają kryzysu w zespole. Trzeba przyznać, że kielczanie nie mieli łatwych meczów. Najpierw przegrali na Bułgarskiej z Lechem, a teraz z Zagłębiem. - To nie jest oznaka żadnego kryzysu. Podchodzimy do każdego meczu z wiarą w zwycięstwo, a o jakimś kryzysie nie ma mowy. Po prostu podnosimy głowę do góry, we wtorek analizujemy spotkanie i mamy kolejny mecz z ŁKS-em. Podejdziemy do tego pojedynku jak do każdego innego. Będziemy chcieli zdobyć trzy punkty. Jesteśmy smutni z tego, że nie udało się odnieść korzystnego wyniku w meczu z Zagłębiem, lecz jest to męska gra i będziemy starali się zmazać plamę już w następnej kolejce - zakończył Kaczmarek.

Źródło artykułu: