Długo trwała przerwa w występach Przemysława Kaźmierczaka. Piłkarze Śląska Wrocław dobrze sobie radzili bez niego, bowiem zdołali zdobyć wicemistrzostwo Polski, a obecnie są liderem T-Mobile Ekstraklasy. Na powrót Kaźmierczaka wszyscy czekali jednak z utęsknieniem.
Sam piłkarz na boisku pojawił się w ostatnich minutach meczu z Podbeskidziem. - Na pewno cieszy mnie mój powrót na boisko, bo po półrocznej przerwie mogłem poczuć prawdziwy mecz. Myślę, że gdybyśmy strzelili drugą bramkę to mecz byłby spokojniejszy, a tak to jednak Podbeskidzie walczyło do końca - mówił po meczu Kaźmierczak. Śląsk Górali pokonał 1:0, ale w końcówce spotkania zawodnicy Podbeskidzia uparcie dążyli do doprowadzenia do remisu.
Gdy Kaźmierczak wchodził na boisko kibice zgotowali mu owację na stojąco. - Byłem pod wrażeniem. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy nam kibicują, bo tak naprawdę to cały zespół zasługuje na te brawa - powiedział piłkarz. On sam także mógł wpisać się na listę strzelców. - Centra Sebastiana (Mili - dop.red.) była jak każda (śmiech). Piłka była jednak wysoko i już nie miałem chyba tyle siły. W wysokim punkcie ją złapałem, udało mi się ją tylko do ziemi zgarnąć. Szkoda, bo na pewno ten mecz byłby spokojniejszy - skomentował.
Rozbrat byłego reprezentanta Polski z piłką trwał długo, ale teraz czuje się on gotowy do podjęcia rywalizacji. - Potrzebuję treningów z zespołem. Za mną już dwa tygodnie pracy. Teraz każdy kolejny dzień będzie dla mnie na plus. Teraz jest jednak dobrze, naprawdę dobrze. Czuję się tak, jakbym nie miał żadnej przerwy więc fizycznie myślę, że jest w porządku - podkreślił piłkarz.
- Trener obserwuje z treningów każdego zawodnika. Mamy dużą konkurencję i o to chodzi, żeby nikt się zbyt pewnie nie poczuł. Konkurencja jest ważna. Czy będę grał to zobaczymy. Treningi i mam nadzieję te minuty, które teraz będę łapał, pokażą czy dam radę - dodał.
Jak na razie Śląsk jest liderem T-Mobile Ekstraklasy. - Skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu, ale oczywiście chcielibyśmy cały czas utrzymywać to pierwsze miejsce - zaznaczył kluczowy zawodnik w drużynie Oresta Lenczyka.
W sobotę piłkarze Śląska po raz ostatni zagrali na stadionie przy ulicy Oporowskiej. Następne potyczki mają się już odbywać na Stadionie Miejskim, który może pomieścić ponad 40 tysięcy kibiców. - Można powiedzieć, że była tu na Oporowskiej fantastyczna atmosfera. Miejmy nadzieję, że to się wszystko przeniesie teraz tam na Maślice i ten stadion też będzie dla nas szczęśliwy - podsumował Przemysław Kaźmierczak.