Stalówka zaczęła grać
Ekipa z Podkarpacia nie była nigdy zespołem grającym ani efektownie, ani efektywnie. Stal wygrywała z reguły jednym golem. W obecnych rozgrywkach Stalowcy zaczęli strzelać więcej goli, ale też je tracą. W ostatnim spotkaniu z Puszczą Niepołomice było jednak w miarę dobrze z tyłu, a w ofensywie było i efektywnie i efektownie. Stal w końcu zaczęła grać ładnie piłką, co z pewnością cieszy fanów.
Być może przyczyną tego jest ustawienie Stali. W tym sezonie dopiero po raz trzeci Sławomir Adamus zdecydował się na wystawienie dwóch napastników. Wszystkie trzy mecze były bardzo dobre w wykonaniu Stalówki. - Niby zagraliśmy dwoma nominalnymi napastnikami, ale ustawienie nie było takie. Wystąpiliśmy w tym ulubionym systemie gry przez naszego trenera. Jest jeden wysunięty, a drugi cofnięty napastnik. To skutkuje w wynikach. Dobrze rozumiem się z Wojtkiem Fabianowskim, dobrze nam się współpracuje. Wojtek ładnie walczy w powietrzu, dzięki czemu mogę powalczyć i pościgać się z graczami rywali i strzelać bramki - powiedział portalowi SportoweFakty.pl napastnik Stalówki Wojciech Białek.
Męskie rozmowy przyniosły efekt
Po przegranym pojedynku w Rzeszowie z Resovią zawodnicy i trener Stali usiedli do męskich rozmów. To spotkanie w szatni zmotywowało zespół, który wydaje się idzie znów dobrą drogą w kierunku awansu. - Po Resovii siedliśmy w szatni, porozmawialiśmy sobie, powiedzieliśmy o co chodzi. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko, każdy powiedział, to co mu leżało na sercu i to poskutkowało. Zainkasowaliśmy komplet oczek. Teraz jedziemy do Łowicza po komplet punktów - dodał Białek.
Zdaniem szkoleniowca Stalówki czasem takie rozmowy są wskazane, aby móc wyjaśnić sobie o co tak naprawdę chodzi, co się dzieje, co jest robione nie tak jak należy. - Rozmawialiśmy i wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy. Trochę takiej prawdy trzeba sobie czasem powiedzieć w taki rozsądny. Czasem taka prawda jest bolesna, ale czasem tak trzeba. Chłopcy na pewno tego chcieli. Było trochę złości w nich po ostatnich meczach - stwierdził Adamus.
Problemów nie brakuje
Stal ma dość szeroką kadrę, ale mimo wszystko praktycznie w każdym meczu brakuje jakieś kluczowego gracza. W niedzielnym meczu zielono-czarni zagrali bez zawodnika, który mógłby pokierować grą. Za kartki pauzował Kamil Walaszczyk a kontuzji tuż przed meczem nabawił się Daniel Radawiec. - Daniel w czwartek doznał poważnego urazu i nie zagra do końca sezonu - powiedział szkoleniowiec Stalówki. Warto także dodać, że od ponad roku nie gra Michał Kachniarz, który również odpowiadał za konstruowanie akcji. W zimie ma dojść do roszad i być może włodarze klubu poradzą sobie z problemami z obecnej rundy.