Już w sobotę piłkarze Podbeskidzia zmierzą się w Krakowie z kolejną drużyną z tego miasta. Dwa tygodnie temu po skromnym 1:0 Górale pokonali u siebie Cracovię. Ten mecz - z rywalem z dołu tabeli - ich zdaniem był niezwykle istotny, choć zwycięstwo przyszło po heroicznej walce. - Zwycięstwo z Cracovią było istotne w kontekście całej tabeli w rundzie jesiennej. Szkoda trochę tych punktów w Łodzi, bo byłoby spokojniej - uważa Sławomir Cienciała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Po starciu z Cracovią graczy Podbeskidzia czekały dwa trudne spotkania wyjazdowe. Tydzień temu podopieczni Roberta Kasperczyka nie sprostali Śląskowi Wrocław, choć przegrali różnicą jednej bramki po przyzwoitym meczu w swoim wykonaniu. Choć niedosyt pozostał, a przed drużyną w sobotę ciężki pojedynek z Wisłą Kraków, to jednak zdaniem Cienciały najistotniejsze są spotkania i punkty zdobywane w Bielsku-Białej. - Przede wszystkim mamy zdobywać punkty u siebie, i tak mają wyglądać mecze w Bielsku-Białej jak choćby ten przeciwko Cracovii - przekonuje obrońca Górali.
Piłkarz odniósł się do niektórych opinii, iż jego drużyna gra brzydki futbol, a punkty zdobywa szczęśliwie. - Bez względu w jakim stylu - jak to niektórzy mówią, że gramy brzydko i nieefektownie, takie padają komentarze - musimy zdobywać punkty - zaznacza Cienciała.
Podbeskidzie znane było jeszcze w zeszłym roku z ofensywnego stylu gry. W tym, debiutanckim sezonie w T-Mobile Ekstraklasie Górale nie grają z takim polotem jak rok temu. Piłkarze przekonali się, jak duża różnica dzieli ekstraklasę od jej zaplecza. - Może przyjdzie taki czas, jak już będziemy mieli spokojniejszą sytuację w tabeli, że zagramy bardziej ofensywnie. Na razie musimy skupić się na robieniu punktów - przekonuje Cienciała w rozmowie z naszym portalem.
Bielszczanie już w sobotę o 18:00 zmierzą się w Krakowie z Wisłą. Trener Kasperczyk z pewnością nie będzie szarżował i ustawi zespół defensywnie. Będzie miał do dyspozycji prawie wszystkich graczy, włącznie z Maciejem Rogalskim, który na wniosek szkoleniowca, a decyzją władz klubu został przywrócony do pierwszego zespołu.