"Peszkin" w niedzielę strzelił pierwszego gola na niemieckich stadionach. Jego trafienie przypieczętowało wygraną FC Koeln z Augsburgiem 3:0. - Otrzymałem mnóstwo SMS-ów z gratulacjami. Przede wszystkim z Polski od mojej rodziny, kolegów z Lecha Poznań, a także od Franciszka Smudy. To była ważna bramka dla mnie, dla FC i dla kibiców. Istotniejsze jednak jest to, że zgarnęliśmy 3 punkty - przyznaje Sławomir Peszko.
Jak 26-latek świętował zdobycie gola? - Wypiłem wraz z żoną lampkę wina i szybko poszedłem spać. Nie ma czasu na celebrowanie, ponieważ cały czas ciężko trenujemy - zaznacza. Fakt, że pierwsze trafienie przyszło dopiero w 22. występie, nie smuci reprezentanta Polski. - W Lechu Poznań na debiutancką bramkę również czekałem bardzo długo, to było aż 25 spotkań. A potem od razu przyszły dwa kolejne gole, więc sądzę, że i tym razem trafię w najbliższych meczach - przewiduje.
Zadowolenia z Peszki nie ukrywa dyrektor sportowy kolończyków, - Sławek jest bardzo wartościowym graczem także wtedy, gdy nie strzela bramek - mówi Volker Finke. Sam zawodnik przyznaje, że niezłe występy w dużej mierze zawdzięcza Lukasowi Podolskiemu. Współpraca duetu zazwyczaj przebiega wzorowo, choć zdarzają się słabsze mecze, m.in. 0:3 w Berlinie czy 0:5 w Dortmundzie. - Nigdy nie grałem z równie dobrym zawodnikiem. Jest moim najlepszym kolegą. Pomaga mi w nauce języka niemieckiego. Na boisku porozumiewamy się jednak po polsku - dzięki temu nikt nas nie rozumie - zdradza Peszko.
ZOBACZ TAKŻE:
-> Zobacz premierowego gola Peszki <-
-> Oceny Peszki za mecz z Augsburgiem <-