Od czasu odejścia z Ruchu do Polonii Tomasz Brzyskiego, trener Niebieskich musiał się głowić nad obsadą lewej strony obrony. Niewypałem okazał się ubiegłoroczny transfer na Cichą Grzegorza Bronowickiego, który częściej się leczył niż grał.
Podczas letniego okna transferowego działacze z Cichej wypożyczyli z Jagiellonii Igora Lewczuka, a z Wisły Łukasza Burligę. Początkowo częściej występował ten pierwszy, od inaugurującej sezon kolejki grający bardzo ofensywnie.
W dziesiątej kolejce Lewczuk jednak popełnił błąd w meczu z Legią i od następnego meczu do składu wskoczył Łukasz Burliga. Były zawodnik Wisły gra mniej efektownie w ataku, ale w defensywie spisuje się bardzo dobrze.
Być może jednak zarówno Lewczuk jak i Burliga zagrają w najbliższym meczu Ruchu z ŁKS. Pod nieobecność w składzie zawieszonych za cztery żółte kartki Marcina Malinowskiego i Gabora Straki, Waldemar Fornalik musi wypełnić powstałą w środku pola dziurę. Szkoleniowiec Niebieskich postawi w sobotę zapewne na młodego Pawła Lisowskiego, który jednak popełnia wiele błędów w wyprowadzaniu piłki. Obok młodzieżowego reprezentanta Polski może zagrać Rafał Grzelak. Jednak były zawodnik m.in. ŁKS Łódź w dalszym ciągu nie jest w pełni formy. Dlatego też istnieje możliwość przesunięcia do środka pola Marka Zieńczuka lub też przestawienie z boku obrony Marka Szyndrowskiego. Wtedy w miejsce "Skutera" na prawą stronę mógłby wskoczyć wspomniany wcześniej Lewczuk.
W odwodzie Waldemar Fornalik ma jeszcze Serba Żeljko Djokicia, który już nie może doczekać się powrotu do składu. Wiele wskazuje jednak na to, że na występ zadziorny defensor będzie jeszcze musiał trochę poczekać.
Dodajmy, że sztab szkoleniowy Ruchu poinformował, iż kontuzja Gabora Straki nie jest tak poważna jak początkowo się wydawało i na ligowy mecz z Cracovią Słowak będzie gotowy do gry.
Przed sobotnim spotkaniem z ŁKS trener Niebieskich oprócz wspomnianych wcześniej zawieszonych Malinowskiego i Straki nie będzie mógł skorzystać z usług, kontuzjowanego od dłuższego czasu, Sebastiana Olszara.