Radosław Janukiewicz: Nawet przez moment nie mieliśmy meczu pod pełną kontrolą

Do ostatnich sekund musieli drżeć Portowcy o komplet punktów w starciu z niemalże skazanymi na porażkę przy Twardowskiego polkowiczanami. Waleczna postawa przyjezdnych oraz słabszy dzień szczecinian omal nie zaowocowały sensacyjnym rozstrzygnięciem. - Nie mam zamiaru wystawiać rywalom laurki, ale pokazali naprawdę niezły futbol. My z kolei zagraliśmy słabsze zawody - ocenił Radosław Janukiewicz.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Przepaść dzieląca obie drużyny w ligowej tabeli nie miała odzwierciedlenia w obrazie widowiska, wyrównanego i pełnego zwrotów akcji. Plasujący się w strefie spadkowej podopieczni Janusza Kudyby dotrzymywali liderowi kroku szczególnie do przerwy, a swoją postawę ukoronowali golami na początek i zakończenie połowy. Dłużni rywalom nie pozostali jednak szczecinianie, którzy w międzyczasie też dwukrotnie trafili do siatki. - Polkowiczanie pokazali kawałek niezłego futbolu i dziwie się, że plasują się w dolnych rejonach tabeli, a nie przynajmniej w górnej połówce. Nie mam zamiaru wystawiać rywalom laurki, ale naprawdę zagrali dobry mecz. My szczęśliwie wygraliśmy, oni pechowo stracili punkty - komplementował przegranych w niedzielny wieczór (2:3) piłkarzy KS-u - Radosław Janukiewicz. Pogoń rozstrzygnęła losy meczu tuż po przerwie dzięki akcji Roberta Kolendowicza i Donalda Djousse. Polak popisał się asystą, Kameruńczyk skutecznym uderzeniem i zawodnicy Pogoni mogli świętować prowadzenie, którego nie oddali już do ostatniego gwizdka. Korzystny wynik uratowali jednak dość szczęśliwie. W ostatnich minutach Bartosz Ława rozpaczliwą interwencją powstrzymał na linii bramkowej zmierzający do siatki strzał. - Nawet przez moment nie mieliśmy meczu pod pełną kontrolą. W ostatecznym rozrachunku liczą się punkty, ale musimy z takiego starcia wyciągnąć wnioski. Zagraliśmy bowiem jedno ze słabszych spotkań jesienią. Grę do przodu można jeszcze ocenić pozytywnie, zdobyliśmy trzy gole i kilka razy zagroziliśmy bramce KS-u. Inna sprawa to poczynania w obronie, gdzie popełniliśmy mnóstwo błędów. Zbyt wiele piłek straciliśmy, zbyt często musieliśmy ganiać za przeciwnikami, co również odbiło się na przebiegu widowiska - szukał mankamentów bramkarz Pogoni.
Radosław Janukiewicz może pochwalić się sporym zaufaniem w oczach trenera
Większych zastrzeżeń nie można mieć do postawy samego Janukiewicza, który w niedzielę skapitulował po błędach defensorów. Rosły bramkarz przez całą piłkarską jesień jest pewnym punktem swojego zespołu, wybiegając w podstawowym składzie we wszystkich ligowych spotkaniach. Wraz z Bartoszem Fabiniakiem tworzy duet bramkarzy, który w oczach trenera Marcina Sasala zasługuje na pewne miejsce w wiosennej kadrze. - Nie chcę wystawiać sobie ocen. Podchodzę do własnych poczynań krytycznie, a przede mną dużo pracy, aby poprawić wszelkie mankamenty. Mimo kilku błędów zaprezentowałem jednak dość stabilną formę. Wpuściłem dotychczas tylko piętnaście goli, co jest dobrym wynikiem. Zawsze jednak może być lepiej - zachował powściągliwość w ocenie nasz rozmówca. Przed zimowym odpoczynkiem czeka na szczecinian jeszcze jedno starcie, w Poznaniu z miejscową Wartą. - Nie można mówić o tym rywalu tylko w kontekście niedawnego kryzysu. Obawy jednak nie odczuwamy. Nikt z nas nie przestraszy się chociażby Piotra Reissa tylko dlatego, że kiedyś grał w ekstraklasie. Czeka nas ciężki pojedynek, ale zrobimy wszystko by go wygrać. Musimy być pewni swoich umiejętności. Bycie liderem wszak o czymś świadczy - zapowiedział bramkarz mający za sobą krótkie epizody w najwyższej polskiej klasie rozgrywek.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×