Ruch po meczu: Zero też cieszy

Po dwóch porażkach w lidze na własnym stadionie, Ruch w końcu wygrał przy Cichej. Chorzowianie pewnie ograli Cracovię i umocnili się na trzeciej pozycji w tabeli ekstraklasy. Po spotkaniu Niebiescy podkreślali, że ważne dla nich było utrzymanie zerowego konta strat.

Po porażkach przy Cichej z Legią i Polonią Ruch w meczu z Cracovią znowu zagrał ładnie dla oka i skutecznie. Niebiescy strzelili dwa gole i, co dla nich równie ważne, nie dali sobie wbić bramki. Taki stan rzeczy miał miejsce przy Cichej dopiero po raz drugi w sezonie. Wcześniej gola w Chorzowie nie strzeliła Jagiellonia.

Z zachowania czystego konta najbardziej zadowolony był Michal Pesković, który do bramki wszedł po kilku słabszych występach Matko Perdijicia i z każdym meczem prezentuje się coraz lepiej. - Czyste konto to zasługa zespołu, nie tylko moja - skromnie przyznał Słowak. Pesković w pierwszej połowie popisał się świetną interwencją po uderzeniu Krzysztofa Nykiela. - Cracovia miała swoje szanse w pierwszej połowie, ale my również je sobie stworzyliśmy - dodał bramkarz.

Pesković aktualnie jest numerem jeden w Ruchu, ale piłkarz jest świadomy, że pozycję może łatwo stracić. - W każdym meczu muszę pokazywać, że to ja powinienem być podstawowym bramkarzem. Muszę wystrzegać się błędów i pomagać kolegom w zdobywaniu punktów - stwierdził bramkarz, którego podczas meczu dopingowało kilku znajomych ze Słowacji.

Z występu Ruchu zadowolony był nie tylko Pesković. Postawę swoich podopiecznych pochwalił również trener Niebieskich Waldemar Fornalik. - To był nasz dobry mecz, szczególnie w drugiej połowie, gdy zepchnęliśmy Cracovię do defensywy. Bramki były kwestią czasu. W pierwszej połowie na boisku było trochę szachów - ocenił przebieg gry szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski. - Cracovia jest zespołem, który nie ułatwia gry przeciwnikowi w ataku pozycyjnym. Cofnęli się i stworzyli nam trudne warunki do konstruowania akcji w ataku pozycyjnym Pomimo tego szanse bramkowe sobie stwarzaliśmy. W drugiej połowie kontrolowaliśmy już mecz. Szkoda, że w kilku sytuacjach nie dogrywaliśmy piłek dokładniej. Cieszy, że zawodnicy wytrzymali mecz w dobrym tempie do końca - dodał na koniec trener, który był pod wrażeniem podania Marka Szyndrowskiego do Marka Zieńczuka przy golu na 1:0. - Palce lizać - pochwalił wychowanka Ruchu Fornalik.

Komentarze (0)