Zieńczuk znowu się zemścił

Piłkarze Cracovii na samo brzmienie nazwiska Zieńczuk powinni dostawać gęsiej skórki. Pomocnik Niebieskich w dwóch meczach strzelił Pasom jednego gola i zaliczył dwie asysty. Gracze z Kałuży obydwa pojedynki z chorzowianami przegrali.

Michał Piegza
Michał Piegza

Gdy w 121. minucie pucharowego meczu Ruchu z Cracovią Marek Zieńczuk strzelił gola na wagę awansu Niebieskich do ćwierćfinału Pucharu Polski, wydawało się, że swego rodzaju zemsta dokonała się. Wszak kilka dni wcześniej Pasy pokonały Wisłę w derbach Krakowa. Nic z tych rzeczy. W sobotnim meczu w ekstraklasie Zieńczuk znowu szalał na boisku. Efekt? Dwie asysty przy golach chorzowian.

"Zieniu" w meczu z Cracovią należał do najlepszych w swoim zespole. Po prawej stronie pomocnik Ruchu był nie do upilnowania. Duże problemy z powstrzymaniem byłego Wiślaka miał Bojan Puzigaca. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala. Po prawej stronie było trochę miejsca, napastnicy dobrze schodzili do boku - tłumaczył swoją dobrą postawę piłkarz Niebieskich, który wyraził opinię, iż w meczu Pucharu Polski Cracovia sprawiła Ruchowi więcej problemów.

Dwie asysty Zieńczuka w meczu to ostatnio norma. W pojedynku przeciwko ŁKS pomocnik Niebieskich również popisał się dwoma dokładnymi dograniami do partnerów. - Po moich podaniach mieliśmy kolejne sytuacje. Między innymi Maciek Jankowski mógł trafić głową. Na pewno by to była wisienka na torcie - zauważył Zieńczuk. - Brakuje nam większej ilości strzelonych bramek. Mówi się, że Ruch wygrywa skromnie. Musieliśmy konto podreperować - dodał.

Dla Marka Zieńczuka, byłego Wiślaka, mecze przeciwko Cracovii są pojedynkami szczególnymi. - Z Pasami zawsze grało mi się bardzo dobrze. W Wiśle również zaliczyłem kilka asyst. Chyba nawet zdobyłem gola. Jest coś w tym, że biało-czerwona koszulka w pasy działa na mnie motywująco. Ale oczywiście najważniejsze dla mnie jest zwycięstwo Ruchu. A to, że ma ono miejsce w spotkaniu przeciwko Cracovii schodzi na dalszy plan - tłumaczył znajdujący się w doskonałej formie pomocnik. - Wiemy, że jesteśmy dobrze przygotowani i walką oraz determinacją możemy zajść daleko. Jesteśmy prawie na półmetku sezonu, ale wynik na pewno może cieszyć i pozwala nam spokojnie pracować - cieszył się Zieńczuk.

W bieżącym sezonie były zawodnik m.in. Amiki i Wisły ma na swoim koncie już pięć asyst. Pomocnik Niebieskich dokładnie dogrywa, ale poza golem zdobytym w Pucharze Polski w ekstraklasie do siatki rywala nie trafia. - Nie przejmuję się tym. Najważniejsze dla mnie jest, że wygrywamy. Przed nami jeszcze trzy mecze. Mam nadzieję, że serię podtrzymamy - wyraził nadzieję Zieńczuk. - Teraz jedziemy do Gdańska, gdzie chciałbym się pokazać z dobrej strony - dodał na koniec piłkarz, który trafił na Cichą właśnie z Lechii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×