Kamila Karcza cały czas miło wspominają kibice w Stalowej Woli. Ten piłkarz swoimi przebojowymi akcjami na skrzydle często wzbudzał owację stalowowolskiej publiczności. Ostatnio jednak zawodnik występował w drugoligowym Zniczu Pruszków, a później złapał kontuzję. Teraz jest już jednak gotowy do gry. - W sierpniu miałem zabieg. Aktualnie jestem po prawie trzech miesiącach rehabilitacji. Muszę przyznać, że było to bardzo meczące przeżycie. Spędzałem na sali rehabilitacyjnej po cztery-pięć godzin. Aktualnie wszystko wygląda dobrze. Trenuję indywidualnie już od jakiegoś czasu i wydaje mi się, że idzie to wszytko w dobrym kierunku. Od stycznia będę gotowy do gry - powiedział Karcz, który rehabilitację przechodził w Bielsku-Białej w firmie Reha-Forma. Sam piłkarz przyznaje, że gdyby nie fachowa opieka medyczna, a także pomoc w rehabilitacji, jego powrót do pełnej dyspozycji przebiegałby zdecydowanie dłużej.
Karcz obecnie pozostaje bez klubu, choć ma już pierwsze oferty. Chciałby on jednak trafić do drużyny, w której miałby szanse na regularne występy. - Na pewno dla mnie najważniejsze będzie granie, bo rundę jesienną miałem niestety spisaną na straty. Wcześniej miałem jakieś sygnały z niektórych zespołów, ale wówczas akurat nie mogłem nawet podjąć treningów, bo było za wcześnie. Postanowiłem, że spokojnie się wyleczę i od stycznia będę gdzieś chciał podpisać umowę. Do jakiej ligi trafię - to zobaczymy - podkreśla piłkarz.
Wcześniej były zawodnik Cracovii i Stalówki miał problemy z menadżerem. Teraz jednak to już za nim. - Na szczęście problem z menadżerem jest już za mną od jakiegoś roku. W związku z tym nie będzie żadnych problemów. Mam wielu przyjaciół, którzy grają w piłkę i też starają się mi pomoc - podsumował piłkarz.
Gdzie w najbliższej rundzie będzie występował piłkarz? - Rozważę każdą propozycję, nawet tą ze Stali - zaznaczył Kamil Karcz.