- Rozmawiałem z Latą i on powiedział, że Kręcina u niego był i proponował, że załatwi coś za coś w sprawie budowy nowej siedziby związku. To był jedyny fragment, w którym Lato występuje. Miałem dylemat: pokazać to czy nie? Tylko w taki sposób, prezentując wypowiedź Laty, mogłem uwiarygodnić te poprzednie nagrania - wyjaśnia w rozmowie z Polska The Times.
Mimo że atmosfera wokół Kręciny zrobiła się gęsta i niemal wszyscy domagają się jego odejścia, Kulikowski nie uważa, że odwołanie jest przesądzone. - Naturalnie to nie powinien mieć szans, ale znając PZPN, może być różnie. Ja jestem przekonany, że działam w słusznej sprawie. Będą ze mnie chcieli zrobić kretyna, który nagrywa ludzi, ale jestem przekonany, że jeśli sprawa, którą ujawniłem, nie zadziała i nie będzie zmian w PZPN, to już nigdy nie będzie. To była ostatnia szansa. Nie mam nic do stracenia. Najwyżej nie dadzą mi biletów na mecze. Sam sobie kupię. Lacie i tak nie zaszkodzę, bo wątpię, aby został wybrany na następną kadencję. Teraz się nikt nie wychyla, bo za wiele jest profitów do stracenia przed Euro - mówi Kulikowski.
W środę odbędzie się zarząd PZPN, na którym działacze mają zająć się sekretarzem generalnym związku.
Źródło: Polska The Times - polskatimes.pl