Echa meczu Górnik - Motor

Sobotnie widowisko piłkarskie w Łęcznej stało na wysokim poziomie, w czym zasługa nie tylko zawodników, ale i kibiców. Głośny doping do samego końca pomógł piłkarzom w zaprezentowaniu ciekawej, emocjonującej gry.

Drużynę Motoru w kulturalny sposób wspierało ponad 2500 kibiców. Nie obyło się jednak bez zgrzytów. Przed meczem spiker apelował do fanów lubelskiej drużyny, aby zajęli miejsca na trybunie B, gdyż właśnie tam wykupili bilety, podczas gdy zajęli oni niemal całą trybunę C. Kibice nie sforsowali jednak bramy, by ulokować się właśnie tam, lecz wpuściła ich ochrona na podstawie wejściówek. Błąd popełnili więc organizatorzy.

Przez większość meczu kibice zespołu gości mogli cieszyć się z prowadzenia lubelskiej jedenastki i śpiewać: "Derby dla Motoru", lecz w II połowie ich ulubieńcy byli wyraźnie słabsi od przeciwnika, co skończyło się porażką 1:2. - Przykro mi, że zawiedliśmy kibiców i samych siebie - mówi trener Ryszard Kuźma.

Fanom zespołu gości starali się nie ustępować miejscowi. Choć byli mniej liczni, to jednak z całych sił dopingowali zielono-czarnych. Kapitan Górnika mówi o nich z wielkim uznaniem. - Było fantastycznie. Na to liczyliśmy. Cieszymy się, że kibice stworzyli godną oprawę. Bardzo im za to dziękuję - przyznaje Sławomir Nazaruk.

Sobotni mecz był debiutem w swoich drużynach dla kilku piłkarzy. W Górniku zagrali dwaj byli zawodnicy Motoru - Paweł Tomczyk i Kamil Stachyra, zaś w lubelskim zespole nowe twarze to: Janusz Iwanicki, Krzysztof Lipecki, Michał Zawadzki oraz Tomasz Lenart, powracający z wypożyczenia do Kotwicy Kołobrzeg.

W Motorze z najlepszej strony zaprezentował się ten pierwszy, choć nie wykorzystał kilku okazji do zdobycia gola. - W niektórych grach kontrolnych był jeszcze lepszy. W II połowie minął Jakuba w bramce i powinien zaryzykować strzał lewą nogą. Cieszymy się, że go mamy. Myślę, że będą jeszcze takie mecze, gdy będzie mógł wyżej podnieść głowę, a Motor wygra - ocenia trener Kuźma.

Komentarze (0)