Zarówno piłkarze, jak i sztab szkoleniowy Legii powtarzają, że przed nimi daleka droga do sukcesów. - To nie jest przypadek, że PSV potrafi wygrywać różnicą sześciu bramek. Legia na dzień dzisiejszy to drużyna z niższej półki niż ekipa z Eindhoven - mówił po meczu Maciej Skorża. W podobnym tonie wypowiadali się jego podopieczni. - PSV to drużyna nie tylko lepsza piłkarsko, ale i bardziej doświadczona, lepiej radząca sobie z emocjami i presją - powiedział Michał Żewłakow. Obrońca Legii nie będzie wspominał tego meczu najlepiej, bowiem w 32. minucie po jego interwencji piłka wpadła do bramki Dusana Kuciaka.
Słowacki bramkarz wpisał się idealnie w scenariusz czarnego dnia Legii, otrzymując czerwoną kartkę i prokurując rzut karny. - Emocje były wielkie, jestem zły na siebie, poniekąd czuje się winny tej porażki - mówił wyraźnie załamany golkiper Wojskowych.
Wszyscy legioniści zgodnie stwierdzili, że przegrali z drużyną lepszą, jednak dodawali, że przy odrobinie szczęścia i koncentracji wszystko mogło potoczyć się inaczej. - Trochę przypadkowa była ta pierwsza bramka. Najpierw niepotrzebna strata, potem piłka odbiła się od jednego z kolegów i nieszczęście gotowe - przekonywał Ariel Borysiuk. - Mam wątpliwości co do sytuacji na 0:2, w mojej opinii zawodnik PSV, zanim był faulowany, był na pozycji spalonej - dodał Jakub Wawrzyniak.
Skorża ostatecznie bronił jednak swoich piłkarzy, podkreślając dobry początek spotkania. Dość nerwowo odniósł się do pytania jednego z dziennikarzy o statystyki celnych strzałów. - Piłka nie opiera się na statystyce. To, że drużyna nie strzela celnie, nie oznacza, że gra źle. Zostawmy liczby na boku. Moi zawodnicy na początku grali nieźle, tak miało to wyglądać przez całe spotkanie - tłumaczył się poddenerwowany trener Legii.