Grzegorz Wojtkowiak: Musimy podnieść morale całej drużyny

W sobotę piłkarze Lecha Poznań zrobią wszystko, aby przełamać swoją fatalną passę pięciu meczów bez bramki. Żaden z lechitów nie wyobraża sobie innego wyniku, niż zwycięstwo gospodarzy. Ostatnie dni w poznańskim zespole były bardzo nerwowe.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Seria pięciu meczów bez zwycięstwa i nawet jednej bramki wywołała burzę wokół poznańskiego klubu. Piłkarze Lecha starają się tworzyć monolit, wzajemnie się wspierać, aby ułatwić sobie wyjście z kryzysu. - Zdajemy sobie sprawę z sytuacji jaka jest. Mamy na tyle doświadczoną drużynę, że każdy potrafi wesprzeć innych i próbujemy tworzyć jak najlepszy kolektyw. Nie ukrywajmy, że musimy podnieść morale całej drużyny - opowiada Grzegorz Wojtkowiak.

Kapitan Lecha podkreśla, że zazwyczaj wśród zawodników panuje dobra atmosfera i próbują oni podtrzymywać dobre relacje również poza boiskiem. - Od czasu do czasu staramy się wychodzić całymi rodzinami z dziećmi na kolacje czy obiady, aby poczuć atmosferę jedności. Próbujemy również wychodzić na zajęcia poza piłkarskie, jak np. gokarty, które mogą nas rozluźnić - dodaje "Dyzio".

Po ostatniej porażce z Widzewem Łódź w szatni Lecha padło bardzo wiele mocnych słów. Piłkarze tuż po końcowym gwizdku odbyli ostrą rozmowę w szatni. - Wiadomo, że jak nie idzie to trzeba rozmawiać. Nie można się tylko klepać po plecach, gdy wyniki są zadowalające. W szatni musimy reagować na każdą sytuację. Nie byłoby fajnie dla osoby z zewnątrz, gdyby tego słuchała, ale takie rozmowy są potrzebne i mam nadzieję, że pomogą nam w następnym meczu - mówi obrońca Lecha.

Wojtkowiak jest ostatnim zawodnikiem Kolejorza, który wpisał się na listę strzelców. Uczynił to półtora miesiąca temu w meczu z Koroną Kielce. Od tamtego czasu trwa czarna seria lechitów. - Stworzyliśmy sobie mniej sytuacji w meczach od tamtego czasu, za wyjątkiem spotkania z Legią. Wierzę, że w sobotę wszystko się odblokuje. Nie ważne kto strzeli, ale ważne żeby wpadła ta bramka - kontynuuje reprezentant Polski.

Choć Wojtkowiak jest strzelcem ostatniej bramki, to pojawia się sporo zarzutów, że boczni obrońcy poznańskiego klubu za rzadko angażują się w akcje ofensywne. - Wszystko jest podporządkowane taktyce i przeciwnikowi. Trener analizuje w którym momencie dana strona może zagrać bardziej ofensywnie. Wszystko wychodzi z założeń taktycznych. Gdy widzimy jakąś lukę to staramy się w nią wejść, bo musimy robić przewagę - opowiada obrońca Lecha.

Kibice mają za złe, że akcje poznaniaków są powolne. Okazuje się, że wszystko wynika z taktyki. - Mamy grać długo piłką i cierpliwie czekać na daną okazję. Zauważyliśmy, że brakuje nam trochę agresji z przodu. Gdy analizowaliśmy mecz z Widzewem to każdy z niedowierzaniem kiwał głową, że tak to wyglądało. Mogliśmy dać z siebie więcej - dodaje Wojtkowiak, który nie zgadza się, że obecna taktyka jest fatalna. - Pierwszą część rundy mieliśmy dobrą i nikt nie mówił, że taktyka jest zła. Wiadomo, że jak nie idzie to się szuka przyczyn. Może jest tutaj gdzieś problem, aczkolwiek idziemy w jednym kierunku. Dużo rzeczy mamy wypracowanych dobrze, ale gdzieś to się zacięło.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×