- Piłka nożna jest piękną grą dla tych, którzy wygrywają. Mecz, który prawie zakończył rozgrywki nie był najlepszym widowiskiem - ocenia Orest Lenczyk, trener Śląska. - Obu zespołom zależało na tym, żeby wygrać, a jak wiadomo cel uświęca środki - dodaje opiekun wrocławskiej drużyny.
Przed tygodniem zespół ze stolicy Dolnego Śląska uległ na własnym stadionie Wiśle Kraków. - Po porażce przed rzeszą fanów na naszym stadionie zależało nam na tym, żeby w Zabrzu za wszelką cenę nadrobić te straty - przyznaje Lenczyk.
Szkoleniowiec wrocławian docenił postawę rywala w tym meczu. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala. W tym meczu były momenty, że Górnik nam pozwalał, a kiedy nam nie pozwalał, to nie wiem czy sprzyjało nam szczęście, ale na pewno zabrzanie mieli sytuacje, które mogły się zakończyć naszą utratą bramki w tym meczu - kiwa głową trener WKS-u.
W opinii "Nestora" mecz przypominał spotkanie rodem z Premier League. - Momentami sam nie wiem dlaczego gra się stawała typowo angielska, czyli kopanie piłki od "16" do "16". To nie było takie łatwe będąc drużyną wyniku w tym meczu broniącą. Mimo wszystko udało nam się strzelić bramkę z powietrza po kornerze, a to co zrobił w końcówce Waldek Sobota było najbardziej efektownym zagraniem w tym meczu - przekonuje Lenczyk.
Myślami opiekun drużyny z Wrocławia wrócił do wiosennej porażki przy Roosevelta. - W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu wyjeżdżaliśmy z Zabrza bez punktów, z dwoma bardzo nieszczęśliwymi bramkami samobójczymi. Na szczęście tym razem historia się nie powtórzyła - triumfuje opiekun wicemistrzów Polski.