Chavez zakończył udział w meczu już w pierwszej połowie. Badanie wykazało, że 27-letni stoper uszkodził więzadło stawu skokowego i nie zagra w dwóch ostatnich spotkaniach mistrzów Polski w tym roku: w T-Mobile Ekstraklasie z Polonią Warszawa i Lidze Europejskiej z Twente Enschede.
Przypomnijmy, że wcześniej poważnej kontuzji doznał Kew Jaliens, który ma uszkodzony mięsień i więzadła w obrębie stawu barkowego, a przez ostatni tydzień nie trenował też Michał Czekaj. Z związku z tymi urazami w spotkaniu z Widzewem od 31. minuty parę środkowych obrońców Wisły tworzyli Marko Jovanović i Junior Diaz, czyli zawodnicy, którzy częściej grają na bokach obrony. Po meczu z łodzianami na ból mięśnia dwugłowego narzeka też Michael Lamey, a wciąż niedysponowany jest Radosław Sobolewski.
Problemy Chaveza i Lamey'a nie były jedynymi problemami wiślaków w starciu z Widzewem. Kłopoty żołądkowe miał strzelec zwycięskiego dla Wisły gola Cwetan Genkow, chory też był Dragan Paljić. - Miał biegunkę, zażywał leki, był lekko przeziębiony. W pewnym momencie, poczuł, że te nogi już go nie niosą, że stały się ciężkie. Miał dać znać, kiedy już nie wytrzyma, ale widocznie poczuł się lepiej w drugiej połowie, bo pokazał, że jest ok. Cwetan sam stwierdził, że nie był to jego najlepszy występ, ale zrobił, co do niego należało. Dzięki temu mamy 3 punkty i to jest dla nas ważne. Szkoda, że dopadły go takie dolegliwości, ale też tak bywa - mówi trener Moskal.