Piłkarz Miedziowych zupełnie nie chciał podejmować dyskusji o możliwej nominacji do kadry biało-czerwonych na towarzyski pojedynek z Bośnią i Hercegowiną. Wciąż miał w pamięci lanie od Legii Warszawa. Na Dialog Arena goście zmiażdżyli Zagłębie 0:4. - Wynik jest za wysoki. Za każdym razem dostajemy bramki po indywidualnych błędach. Jak nie weźmiemy się w garść... Każdy na siebie musi patrzeć. Nie mówię o konkretnych osobach, ale niech każdy patrzy na siebie. Głowa opada, jakie my gole tracimy. To wszystko wyglądało nieźle do 20. minuty. Mieliśmy spokojnie na nich czekać, a później skontrować, a tutaj dostajemy "bańkę" po dziecinnym błędzie. Co mamy wtedy z przodu zrobić? - pyta retorycznie ulubieniec kibiców Miedziowych.
Wtóruje mu Adrian Rakowski, który także nie potrafimy wytłumaczyć, dlaczego Zagłębie gra tak fatalnie. - W obronie gramy jak juniorzy. Tracimy takie głupie bramki i jak je później oglądamy to... wygląda to tragicznie. Jeżeli nawet z tyłu gralibyśmy lepiej to z kolei z przodu nie jest tak dobrze. Nie strzelając nie da się wygrać meczu - kręci głową młody pomocnik.
Czy Zagłębie podniesie się z kolan?
Tymczasem dość niespodziewanie Woźniak mecz z Legią rozpoczął na ławce rezerwowych i dopiero w drugiej odsłonie pojawił się na murawie. Wniósł sporo ożywienia. - Szanuję decyzję szkoleniowca. Sportowo się nie zgadzam, bo przecież każdy chce grać. Czasami tak jest, że usiądzie się na ławce. Trzeba wejść na boisko jako zmiennik i dać coś drużynie. Na pewno się nie obrażam - zapewnia po czym dodaje: - Za każdym razem staram się udowadniać trenerowi, że zasługuję na grę. Przy wyniku 2:0 ciężko wchodzi się na boisko. My jesteśmy na fali dołującej, oni wznoszącej.
To był ostatni mecz Zagłębia przed własną publicznością w tym roku. Wypadł bardzo blado, chociaż przed spotkaniem tliła się nadzieja, że Miedziowi wykorzystają zmęczenie Legii. Tymczasem warszawiacy nie pozostawili im złudzeń. - Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że w końcu zagramy lepiej niż ostatnie mecze. Nie wiem co się z nami dzieje. Potrzebny jest wstrząs. Naprawdę z taką grą ciężko będzie o utrzymanie. Mam nadzieję, że z Lechem zdobędziemy jakieś punkty i przerwę solidnie przepracujemy, a na wiosnę będzie znacznie lepiej - przyznaje Rakowski, któremu kontrakt wygasa latem przyszłego roku. Jak mówi, żadnych rozmów nie było, a on chciałby zostać w Zagłębiu.
Przed lubinianami ostatni pojedynek w sezonie. Na Bułgarskiej zmierzą się z Lechem Poznań i są skazywani na kolejną porażkę. - Nadzieja na korzystny wynik jest. Na treningach nie wyglądamy tak słabo jak w meczu. Przychodzi spotkanie i jest kiepsko. Głównym powodem jest psychika. Kibice odwrócili się od nas, nie mamy wsparcia. Naprawdę jest ciężko... Nie możemy tak grać w obronie jak w ostatnich meczach, bo wtedy nie mamy czego szukać w Poznaniu - kończy Rakowski.