Wtorkowe powołania Franciszka Smudy dla zawodników grających w T-Mobile Ekstraklasie nie były bynajmniej kadrową rewolucją, ale na liście pojawiło się kilka nowych nazwisk. W tym gronie znalazł się m.in. Adam Danch, którego grze selekcjoner biało-czerwonych wielokrotnie przyglądał się tej jesieni z trybun stadionu przy Roosevelta.
W ostatnich tygodniach dobra tej jesieni forma 23-letniego obrońcy eksplodowała. Był on niepodważalnie najlepszym obok Prejuce Nakoulmy zawodnikiem zabrzan, za co otrzymał kapitańską opaskę.
Radość z powołania pochodzącego z Rudy Śląskiej zawodnika nie trwała jednak w Górniku zbyt długo. Badania wydolnościowe po meczu ze Śląskiem Wrocław wykazały, że Danch zmaga się z poważną nadczynnością wątroby, przez to nie będzie mógł zagrać w wieńczącym jesień na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej meczu z Widzewem Łódź, ani w reprezentacji Polski z Bośnią i Hercegowiną.
Badania wykazały, że najprawdopodobniej Danch zmaga się z zapaleniem wątroby spowodowanym przebytą przed laty operacją. - Fizycznie czuję się dobrze, nic mnie nie boli, ale badania wykazały, że z tą dolegliwością lepiej nie ryzykować. Może to spowodować znaczny spadek wydolności organizmu w przyszłości - wyjaśnia defensor Górnika.
Od trenera Adama Nawałki Danch dostał już wolne od zajęć. Nie uczestniczy w treningach, ani zajęciach na siłowni. Szykuje się za to do wizyty w szpitalu, która ma pomóc mu w szybszym powrocie do pełnej sprawności. - Zamierzam poddać się zaleceniom lekarzy. Mam nadzieję, że szybko uda mi się z tą dolegliwością uporać i wrócę na boisko najszybciej jak to tylko będzie możliwe - zapewnia zawodnik śląskiej drużyny.
- Na upartego mógłbym tę rundę dokończyć i zagrać w obu meczach, ale uznaliśmy z klubowym lekarzem po serii badań, że nie warto ryzykować. Wysiłek powoduje, że dolegliwość się powiększa, a w bliskiej perspektywie jest przecież okres przygotowawczy do rundy wiosennej. Mam nadzieję, że jeżeli na wiosnę będę prezentował się z dobrej strony, to trener Smuda da mi jeszcze jedną szansę - puentuje.