Aleksandr Suworow: Nie straszą mnie wyniki Legii w Lidze Europejskiej

Piłkarze Cracovii mają apetyt na to, by w sobotnim meczu 17. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Legią Warszawa sprawić przy Łazienkowskiej małą niespodziankę.

- Do Warszawy oczywiście jedziemy po punkty. Będziemy grać o zwycięstwo, a jak będzie remis? Nie będę niezadowolony - mówi Arkadiusz Radomski. - Przeciwko takim przeciwnikom jak Legia na pewno gra się fajniej. Więcej gra się w piłkę, jest większa kultura gry, a mecz nie skupia się wokół samej walki. W takich meczach wygrywa lepszy piłkarsko w danym dniu - dodaje kapitan Pasów.

- Przed takim meczem jak z Legią zawsze jest się skoncentrowanym i w dobrym nastroju. Legia dobrze gra u siebie, a ostatnio i na wyjeździe wygrała wysoko z Zagłębiem Lubin. Wyniki Legii w Lidze Europejskiej mnie nie straszą, ale to świadczy o tym, że to naprawdę dobry zespół - to z kolei opinia Aleksandra Suworowa.

Łukasz Nawotczyński żałuje, że mecz w Warszawie będzie ostatnim w tym roku: - Nasza gra ostatnimi czasy wygląda coraz lepiej. Zarówno z Bełchatowem, jak i w Kielcach mieliśmy trochę sytuacji. Mam nadzieję, że na Legii też zaprezentujemy się dobrze. Pewnie moglibyśmy jeszcze rozegrać parę spotkań, ale terminarz jest taki, a nie inny.

"Biały" przekonuje, że kluczem do sukcesu przy Łazienkowskiej będzie konsekwentna gra, czyli coś, czego zabrakło w miniony poniedziałek w starciu z Legią Zagłębiu Lubin. Warszawianie wygrali z Miedziowymi na ich terenie aż 4:0. - Zagłębiem i szczerze powiedziawszy lubinianie trochę zbyt łatwo stracili te bramki. Wszystkie gole strzelone przez Legię wynikały z tego, że Zagłębie pozwalało im na zbyt wiele. My musimy zagrać bliżej siebie, agresywniej.

Dzięki swojemu remisowi z Koroną i porażce Zagłębia z Legią Cracovia w miniony weekend opuściła ostatnie miejsce w tabeli. - To trochę podnosi nasze morale, bo praktycznie całą rundę spędziliśmy na ostatnim miejscu. Teraz w tabeli ostatnie jest Zagłębie i miejmy nadzieję, że od tego momentu zaczniemy się piąć w górę tabeli, bo to piętnaste miejsce na koniec sezonu też nam nic nie daje - to też jest miejsce spadkowe. Owszem, opuszczenie ostatniego miejsca sprawia, że wygląda to wszystko dla nas nieco fajniej, ale to nie koniec - czeka nas jeszcze dużo ciężkiej pracy - podkreśla Nawotczyński.

Komentarze (0)