Mamy szansę, którą szkoda byłoby zaprzepaścić - rozmowa z Krzysztofem Hrymowiczem, piłkarzem Zawiszy Bydgoszcz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Krzysztof Hrymowicz przed sezonem 2011/12 wzmocnił drużynę Zawiszy Bydgoszcz. Były piłkarz Pogoni Szczecin szybko znalazł miejsce w podstawowym składzie beniaminka I ligi i stał się pewnym punktem zespołu Janusza Kubota. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl 28-letni obrońca ocenia rundę jesienną, a także opowiada o swoich celach na nowy rok.

Michał Kowalski: Zawisza dość nieoczekiwanie zajmuje wysokie, trzecie miejsce po pierwszej części sezonu. Chyba nawet dla was, piłkarzy, taka pozycja jest pewnym zaskoczeniem?

Krzysztof Hrymowicz: Pewnie dla większości osób taki wynik jest jakimś zaskoczeniem. Pamiętajmy jednak o tym, że Zawisza w I lidze jest beniaminkiem. Z drugiej strony gra się przecież po to, żeby zwyciężać. Teraz najważniejsza dla nas będzie wiosna i walka o awans do samego końca sezonu.

Jesteś jednym z zawodników, którzy dołączyli do zespołu przed tym sezonem. Nie miałeś żadnych obaw, że drużyna zbudowana praktycznie w 3 tygodnie może "nie wypalić"?

- Zgadza się, dołączyłem do zespołu 1,5 tygodnia przed pierwszym meczem. Reszta zawodników z kolei zrobiła to około dwa tygodnie wcześniej. Jednak już po pierwszym sparingu z Bełchatowem byłem przekonany, że możemy namieszać w pierwszoligowych rozgrywkach.

Jesteś zadowolony ze swojej postawy w rundzie jesiennej?

- Powiem tak - pierwsza część rundy była trochę lepsza w moim wykonaniu, ale po meczu z Arką coś się zacięło. Być może wpływ na to miał fakt, że z powodu kontuzji nie miałem okresu przygotowawczego. Pierwsze treningi odbyłem dopiero w Bydgoszczy. Poza tym musiałem pilnować się z żółtymi kartkami, co spowodowało, że trochę zmieniłem swój styl gry.

Które ze spotkań pierwszej części sezonu zapadło ci najbardziej w pamięci?

- Na pewno będzie to spotkanie z Polonią Bytom u siebie. Strzeliłem wtedy swojego pierwszego gola samobójczego.

Kończy się 2011 rok. Jak mógłbyś go podsumować w swoim wykonaniu?

- Gdybym wymazał z pamięci trzy pojedynki, w których straciliśmy 10 bramek, to uznałbym go za udany.

Mimo że przed sezonem zapowiadano, iż nadrzędnym celem drużyny jest pewne utrzymanie, wy walczycie o awans. Czy w związku z tym odczuwacie jakąś presję?

- Utrzymanie już raczej mamy pewne, więc teraz spokojnie musimy przetrenować zimę. Wiosna będzie bardzo ważna. Mamy szansę, także szkoda by było ją zaprzepaścić. Presji raczej nie odczuwamy, musimy zachować zimną krew do samego końca.

Wiele razy w tym sezonie kontrolując mecz, traciliście bramkę i dochodziło do nerwowych końcówek. Z czego mogło to wynikać?

- Zdarzały się takie mecze. Często wygrywaliśmy tylko jedną bramką, a wiadomo że mały błąd wystarczył, żeby stracić gola. Drużyny przegrywające jedną bramką w końcówce stawiają wszystko na jedna kartę i czasami się popełni jakiś błąd - jesteśmy przecież tylko ludźmi.

Podczas zgrupowania na Cyprze macie zagrać m.in z CSKA Moskwa oraz mistrzem Szwecji. Chyba gra z takimi rywalami daje nieporównywalnie więcej, niż pojedynki z krajowymi rywalami, których w większości dobrze się zna?

- Wiadomo, że to drużyny znane na całym świecie i będzie fajnie z nimi zagrać. Przeważnie gra się sparingi z polskimi ekipami, więc takie mecze będą dobrym sprawdzianem.

Czego życzyłbyś sobie w 2012 roku?

- Na pewno zdrowia i awansu do Ekstraklasy. Reszta już się ułoży.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)