Nie mamy zobowiązań, ale oglądamy każdą złotówkę - rozmowa z Markiem Glogazą, nowym prezesem Podbeskidzia Bielsko-Biała

Nowy prezes Podbeskidzia niedawno przejął obowiązki po Jerzym Wolasie. Wkrótce stanie przed kilkoma wyzwaniami związanymi choćby z uzyskaniem licencji przez klub. Prezes Marek Glogaza zapowiedział, iż włączy się w mediacje z mieszkańcami okolicznych domów, którzy blokują budowę nowego stadionu. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes mówi o kondycji finansowej klubu, transferach oraz celach na rundę wiosenną.

Paweł Sala
Paweł Sala

Paweł Sala: Kibice Podbeskidzia Bielsko-Biała coraz bardziej niecierpliwią się w związku z opóźnianiem się rozpoczęcia budowy nowego stadionu, czemu dali wyraz w ostatnich dwóch meczach rundy jesiennej skandując: "Chcemy stadionu!". Czy planuje pan rozmowy z nimi, aby w jakiś sposób ich uspokoić?

Marek Glogaza: Kibice są naszymi klientami. Oczywiście, że chcielibyśmy rozmawiać. Zarówno rzecznik prasowy, ale także pan Lesław Czyż - nasz kierownik ds. bezpieczeństwa - są upoważnieni przez zarząd do stałych, intensywnych rozmów z kibicami. Jeżeli ja tylko będę mógł w czymś pomóc, to naturalnie, że jestem gotowy do rozwiązywania tego problemu. Zawsze jestem zwolennikiem "układania się" kompromisowo i ugodowo. Powtórzę, to co mówiłem na konferencji prasowej, że bardzo aktywnie na prośbę, wręcz sugestię ze strony prezydenta miasta, chciałbym się włączyć w rozmowy z tymi osobami, które oprotestowały decyzje. Moim zadaniem jest doprowadzenie do kompromisu i będę robił wszystko, co potrafię, aby taki kompromis osiągnąć.

Jaka w tej chwili jest sytuacja i atmosfera w klubie po ostatnich zmianach władz?

- Wszystko jest w porządku.

Jest jakiś konflikt pomiędzy panem a byłym prezesem Januszem Okrzesikiem, który w dość nagłych okolicznościach pożegnał się z posadą?

- Klub jest w sensie spółki akcyjnej dobrze prowadzony. Osoby, które zdecydowały, że z takich, a nie innych powodów rozstają się z klubem, oczywiście są traktowane w taki sposób, że wszyscy pamiętają o sukcesach, które zostały w 2011 roku osiągnięte. Mam na myśli awans do ekstraklasy czy zbudowanie trwałej organizacji. Oczywiście, że również byli prezesi mają ogromny wkład, także wiele innych osób. Nie widzę powodów do nazywania tego konfliktem.

Czy może pan powiedzieć coś więcej o planowanych jeszcze transferach?

- Trener szuka odpowiednich zawodników, dlatego za wcześnie, aby mówić już o nazwiskach. W styczniu będę wiedział, którzy zawodnicy są testowani i na pewno przekażemy te informacje dziennikarzom. W tej chwili mogę tylko powiedzieć, że szukamy napastnika i to jest cel sam w sobie. Jest taka potrzeba w zespole.

Rozumiem, że temat transferów nie jest zamknięty. Do Łukasza Mierzejewskiego, prawdopodobnie Liada Elmalicha dołączą kolejni zawodnicy.

- Mierzejewski jest sprawą zamkniętą w stu procentach. O reszcie jeszcze nic nie wiadomo tak naprawdę. Oprócz tych zawodników, o których wspominałem, pilną potrzebą jest pozyskanie napastnika. To nie wyklucza oczywiście innych zmian, ale proszę o cierpliwość.

Jak pan widzi rundę wiosenną jeśli chodzi o miejsce zespołu w tabeli?

- Bezpieczne miejsce w tabeli. Bardzo bylibyśmy zadowoleni z realizacji takiego celu sportowego.

Obawy można mieć więc jeśli chodzi o sprawy licencyjne, bowiem wymogi co do uzyskania licencji znacznie wzrosły.

- Niepokój budzi wiele spraw organizacyjnych, które trzeba rozwiązać. Mogę powiedzieć tylko tyle, że będziemy robili wszystko, czego będzie wymagał od nas podręcznik licencyjny. Zapewniam, że te wszystkie elementy będą wykonane. Zrobimy wszystko, aby nowy stadion powstał. Gdyby jednak z jakichś niezależnych od nas powodów, np. procesów sądowych ta sprawa trwała dłużej niż przypuszczamy, to też zrobimy wszystko, żeby licencję dostać. Celem samym w sobie jest granie w Bielsku-Białej.

Jest pan również prezesem jednego ze sponsorów klubu, mianowicie firmy budowlanej Prefabet. Firma planuje w przyszłości większe zaangażowanie się w finansowanie klubu?

- Muszę otwarcie powiedzieć, że nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja. Troszkę nas wszystkich zaskoczyła, mnie również. Nie może więc ona trwać długo. Nie jest to komfortowa sytuacja, aby angażować się w tyle przedsięwzięć jednocześnie. Myślę, że właściciele obu firm niebawem zdecydują coś w tej kwestii. Nie chciałbym mówić o szczegółach, ale tak to nie może funkcjonować. Jeśli chodzi o sponsorowanie klubu przez Prefabet, to mogę powiedzieć tylko tyle, że to zależy od koniunktury w budownictwie. Niestety ona nie jest teraz najlepsza. Dwa czy trzy lata temu, w trakcie kiedy wszyscy mówili o kryzysie finansowym, budownictwo miało się wyśmienicie. W tej chwili jest o wiele gorzej. Koniunktura cenowa jest nienajlepsza.

Stanie więc pan wkrótce przed ważną decyzją - klub czy firma?

- Raczej tak, i to myślę, że niebawem. Mówię to świadomie. Jak mam zrobić coś najlepiej jak potrafię, to nie mogę robić wielu rzeczy równocześnie.

Jak wygląda aktualnie sytuacja finansowa klubu. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik?

- Budżet jest obecnie dopinany. Trwają rozmowy z potencjalnymi reklamodawcami. Mogę zapewnić, że klub nie zalega z żadnymi zobowiązaniami wobec piłkarzy i trenerów. W trakcie rundy wiosennej również nie będzie zalegał. Wszystkie nasze zobowiązania będą realizowane na bieżąco. Nie zalegamy również z żadnymi zobowiązaniami publiczno-prawnymi. Natomiast jak wszędzie, kołdra jest bardzo krótka. Każda złotówka jest dziesięć razy oglądana zanim zostanie wydana. Szukamy potencjalnych reklamodawców i prace trwają.

Może pan w tej chwili powiedzieć wokół jakiej kwoty będzie oscylował budżet klubu na nowy rok?

- Wolałbym jeszcze nie mówić o tym. Na początku przyszłego roku wiedza w tym temacie będzie dokładniejsza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×