- To pracowity i ambitny ofensywny piłkarz, o dobrym uderzeniu na bramkę. W najbliższym czasie będziemy chcieli go wkomponowywać do drużyny. Podczas sparingów chcemy go sprawdzić na dwóch, trzech pozycjach - mówił szkoleniowiec Śląska Wrocław, Orest Lenczyk o Mateuszu Cetnarskim. To było latem ubiegłego roku, kiedy to Cetnarski, po długim okresie starań, w końcu trafił do Śląska Wrocław.
"Cetnar" na starcie otrzymał bardzo "ciężki", odpowiedzialny numer na koszulce - 10. - Taki numer jest odpowiedzialny, ale trzeba sobie stawiać wysokie cele - skomentował sam zawodnik. Wśród kibiców Śląska po tym transferze zapanowała radość. W końcu był to zawodnik o którym mówiono, że ma potencjał i przyszłość przed nim. Co prawda w PGE GKS-ie Bełchatów przed przyjściem do WKS-u zaliczył nie najlepszą rundę, ale pod okiem Oresta Lenczyka miał się odbudować i wrócić do dawnej świetności. Wielu zastanawiało się też, czy Cetnarski na boisku może występować razem z Sebastianem Milą, kreatorem ofensywnej gry wicemistrzów Polski. - Myślę, że tak. Dlaczego nie? Wiele drużyn tak naprawdę gra dwoma ofensywnymi środkowymi pomocnikami. Zupełnie nie ma się czym martwić. Jeżeli we dwóch będziemy w dobrej dyspozycji to znajdzie się miejsce i dla jednego, i dla drugiego. Nie ma z tym większego problemu pod warunkiem, że ta nasza dyspozycja będzie zadowalała trenera - wyjaśniał Mila.
I rzeczywiście początkowo Cetnarski wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Ustawiany był jednak na różnych pozycjach. Wystąpił między innymi w meczach z Dundee United czy Lokomotivem Sofia w eliminacjach do Ligi Europejskiej. Potem zaczął jednak dostawać coraz mniej szans na pokazanie swoich umiejętności. Cetnarski często opuszczał boisko przed końcem regulaminowego czasu gry, albo też wchodził z ławki rezerwowych. Po raz ostatni w wyjściowym składzie WKS-u w T-Mobile Ekstraklasie pojawił się w meczu 10. kolejki, kiedy to wrocławianie grali na wyjeździe w Bełchatowie. Cetnarski pograł jednak tylko w pierwszej połowie po której Śląsk przegrał już 0:2. Na drugą część spotkania były piłkarz PGE GKS-u już nie wyszedł. Na tym przygoda "Cetnara" w rozgrywkach ligowych w roku 2011 się skończyła. Swoje umiejętności mógł pokazać już jedynie w meczu Pucharu Polski oraz w Młodej Ekstraklasie, bo o epizodzie w spotkaniu w Zabrzu z Górnikiem nie warto się rozpisywać. Na pewno do Wrocławia nie po to ściągano tego zawodnika, aby na boisku pokazywał się tak rzadko. Jesień u tego piłkarza na pewno nie była więc udana. Jaka będzie wiosna?
Aktualnie wrocławianie do kolejnych zmagań przygotowują się w Spale. - Spała to mój drugi dom (śmiech). Tak szczerze to nie pierwszy raz tam będę. Ostatnio zażartowałem, że jadę tam po raz pięćdziesiąty. Przed każdym meczem tam byliśmy - czy to wyjazdowym blisko Bełchatowa czy też meczach w samych Bełchatowie. Jeździliśmy tam na przygotowania przedmeczowe i oczywiście na wszystkie obozy - mówi piłkarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
- Osobiście bardzo lubię to miejsce. Jest tam dobra atmosfera, dużo sportowców. Czuć, że się jest zawodnikiem. Nie jedzie się na odludzie, gdzie jest tylko twoja drużyna. W Spale dookoła ma się bardzo wielu utalentowanych sportowców, którzy osiągnęli bardzo wiele w swoim życiu. Czujemy się z nimi bardzo dobrze - dodaje.
Dla niego obóz przygotowawczy będzie bardzo ważny. Teraz będzie mógł przepracować cały okres treningowy pod wodzą Oresta Lenczyka. Potocznie mówi się, że to, co wypracuje się zimą, procentuje latem. - Wiadomo, że czeka nas tam mało grania w piłkę, a bardziej praca typowo siłowa, typowo przygotowawcza - tak, jak to zawsze jest w Spale. Jesteśmy na to gotowi, bo wiemy, że musimy ciężko popracować przed wyjazdem na Cypr. Tam już będziemy czysto piłkarsko trenować - mówi piłkarz, który dwukrotnie zagrał w reprezentacji Polski.
W Spale mało będzie zajęć z piłkami, a więcej rozciągania i treningu fizycznego, a także różnego rodzaju testów. Po obozie wrocławianie rozegrają sparing z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. - Tęsknimy za zajęciami z piłkami. Na pewno każdy chciałby wyjść na boisko i kopać codziennie piłkę, ale taki jest okres przygotowawczy u trenera Lenczyka i musimy spokojnie to przeżyć. Wiemy, że to dawało efekty latem. Trzeba schować głowę między nogi i ciężko pracować - zaznacza środkowy pomocnik Śląska Wrocław.
Od tego, jak zaprezentuje się w sparingach oraz w okresie przygotowawczym zależy to, czy wiosną będzie pojawiał się na murawie w meczach ligowych. Śląsk w potyczkach kontrolnych zmierzy się z silnymi drużynami więc na pewno okazja do weryfikacji umiejętności będzie dobra. - To czy będę dostawał więcej szans okaże się od pierwszej kolejki na wiosnę. Ja będę na obozach robił wszystko, żeby grać, ale jak wiemy mamy bardzo dobrych zawodników, szeroką kadrę. Tu nikt nie odstawi nogi - podkreśla piłkarz.
Konkurencja w drużynie WKS-u jest spora. Do gry w środku pola aspiruje kilku zawodników, a niepodważalną pozycję ma Sebastian Mila. Teraz wrocławianie pozyskali jeszcze Dalibora Stevanovicia, który na pewno na ławce rezerwowych nie zamierza siedzieć.
Warto jeszcze podkreślić, że w rundzie jesiennej bardzo wysoką formę złapał Mila, który wpadł w oko nawet Franciszkowi Smudzie. Może to też pewnym sensie dzięki "Cetnarowi", bowiem kapitan zielono-biało-czerwonych miał z kim rywalizować o miejsce w składzie w środku pola. - Od każdego zawodnika można się wiele nauczyć. Teraz wiemy, że fajnie, jakby każdy piłkarz potrafił grać na wielu pozycjach, bo do tego dąży piłka na świecie. Czy to więc od Sebastiana czy innych zawodników można się nauczyć - i to wiele - podsumowuje sam Mateusz Cetnarski. Czy wiosną ten pomocnik w końcu "odpali" i będzie kibiców WKS-u cieszył swoją grą?