Polski Ferguson czy chorzowski king?

Trudno powiedzieć, gdzie znajdowałby się teraz Ruch Chorzów, gdyby w kwietniu 2009 roku Niebieskich nie zaczął trenować Waldemar Fornalik. Pod okiem tego szkoleniowca chorzowianie zrobili ogromny sportowy postęp.

Michał Piegza
Michał Piegza

To jest fenomen na pewno na skalę Polski. Gdyby brać pod uwagę finanse, to Ruch Chorzów powinien wlec się w ogonie ligowej stawki. Przy Cichej wciąż czekają na strategicznego sponsora, ale tego jak nie było tak nie ma. Za to w Chorzowie po raz kolejny powstał silny zespół, którego w ekstraklasie obawiają się wszystkie drużyny.

A dzieje się to pod batutą Waldemara Fornalika. Wychowanek Ruchu przejął drużynę w dramatycznej wręcz sytuacji wiosną 2009 roku. Rozbity zespół był o krok od spadku z ekstraklasy. - Sytuacja zmusiła nas do odświeżenia szatni, aby nie było jeszcze gorzej - powiedział tuż po podpisaniu kontraktu z trenerem ówczesny główny udziałowiec chorzowian Mariusz Klimek. - Mamy nadzieję, że nasz nowy trener poprowadzi klub nie tylko do utrzymania, ale również do wyższych celów w kolejnym sezonie - dodał i zapewne wtedy jeszcze nie wierzył, że po ponad roku Ruch znajdzie się na ligowym podium.

Waldemar Fornalik wraz ze swoim sztabem szkoleniowym potrafił wyciągnąć z przeciętnych do tej pory piłkarzy maksimum. Trener dla piłkarskiego świata wskrzesił Andrzeja Niedzielana. Przy Fornaliku eksplodowały talenty Artura Sobiecha i Macieja Sadloka.

Po udanym sezonie w Chorzowie wróciła jednak szara rzeczywistość. Niebiescy sprzedali swoich młodych reprezentantów. W Ruchu nie pozostał również Niedzielan. Do tego z klubem pożegnał się kapitan Grzegorz Baran. W efekcie, po jesieni 2010 roku Niebiescy plasowali się tuż nad strefą spadkową. Na takie miejsce Ruchu wpływ miała również gra w europejskich pucharach. Czerwcowe przygotowania czkawką odbijały się do końca roku.

Jednak wiosna była już dla Ruchu dużo lepsza. Chorzowianie w pewnym momencie mogli nawet myśleć o awansie do europejskich pucharów. Seria porażek w ostatnich meczach sezonu zaciemniła obraz.

Dlatego też w kolejnych rozgrywkach dla wielu zaskoczeniem była wysoka pozycja Niebieskich w lidze. Po dobrych występach 14-krotnych mistrzów Polski, ogólnopolskie media znowu zaczęły wirtualnie wyprzedawać czołowych graczy z Cichej oraz Waldemara Fornalika. Szkoleniowcem poważnie zainteresowała się krakowska Wisła. Wcześniej mówiło się o chęci zatrudnienia trenera przez Jagiellonię Białystok.

Szkoleniowiec zapewnił jednak, że ma ważną umowę do końca czerwca 2012 roku i nie zamierza odchodzić wcześniej. - Takiemu klubowi się nie odmawia. To nie jest pierwszy zespół z brzegu, tylko Ruch Chorzów - mówił tuż po podpisaniu 2-letniego kontraktu Fornalik. Było to w czerwcu 2010 roku.

Czy za pół roku szkoleniowiec 14-krotnych mistrzów Polski powtórzy słowa? Wiele zapewne zależy od postawy reprezentacji Polski podczas nadchodzących mistrzostw Europy. Nie jest wykluczone, że aktualny opiekun Niebieskich znajdzie się w nowym sztabie reprezentacji. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że już kilkanaście miesięcy temu w PZPN planowali dymisję Franciszka Smudy, którego miał zastąpić Orest Lenczyk. Jednym z jego asystentów miałby wówczas zostać Waldemar Fornalik.

Działacze przy Cichej deklarują, że chcą przedłużyć umowę z trenerem i kilka spotkań w tej sprawie już odbyli. - Trener Fornalik jest świetnym fachowcem, a prywatnie moim przyjacielem. Potrafi nie tylko zbudować drużynę, która na murawie rozumie się bez słów, ale także profesjonalnie szkolić młode piłkarskie talenty, które dopiero na Cichej pokazują na co je stać - scharakteryzował trenera Niebieskich obecny główny udziałowiec Ruchu, proszący aby nazywać go strażnikiem klubu, Dariusz Smagorowicz. - Jestem przekonany, że dla pana Fornalika Chorzów to dobre miejsce. Chcemy złamać regułę, która w Polsce obowiązuje, że szkoleniowiec pracuje w klubie 2-3 lata i odchodzi. Chcemy z Waldemarem Fornalikiem budować silny Ruch - dodał właściciel klubu z Górnego Śląska.

Lista graczy, którzy dzięki trenerowi Fornalikowi przestali w świecie piłkarskim być anonimowi, jest długa. Ostatnio głośno jest o napastnikach Ruchu - Arkadiuszu Piechu i Macieju Jankowskim. Pod okiem szkoleniowca jesienią odżyli Marek Zieńczuk i Paweł Abbott. Na lewym skrzydle pewnie czuje się Łukasz Janoszka (wcześniej nie potrafił odnaleźć się w ekstraklasie w ataku), a w środku pola nie do zdarcia jest doświadczony Marcin Malinowski.

Są też piłkarze, którzy pod okiem Fornalika nie odpalili. Do tej grupy zaliczyć można Grzegorza Bronowickiego, Sebastiana Olszara, Andreja Komaca czy Marcina Zająca. Żaden z nich (Olszar wciąż jest w Ruchu) po odejściu z Cichej nie potrafi póki co znaleźć sobie nowego klubu.

Co powoduje, że Waldemar Fornalik potrafi z niczego osiągnąć coś? Wystarczy spojrzeć na model pracy preferowany przez Oresta Lenczyka. Obaj mają podobną filozofię futbolu i zdają sobie sprawę, że wiele zależy od właściwego fizycznego przygotowania drużyny. Do tego z zawodnikami trzeba znaleźć wspólny język. Nie przez przypadek zespoły prowadzone przez Lenczyka i Fornalika plasują się w czołówce ekstraklasy, chociaż nie są doceniane przez media.

Jak wspomnieliśmy wcześniej, kontrakt Waldemara Fornalika z Ruchem kończy się w czerwcu. Kibice przy Cichej nie wyobrażają sobie Niebieskich bez dwójki Fornalików na ławce (drugim szkoleniowcem Ruchu jest brat Waldemara, Tomasz). Pod koniec rundy na płotach fani z Cichej wywiesili flagę z wizerunkiem szkoleniowca i napisem: "Waldek king". Jednak na to czy chorzowski król pozostanie przy Cichej wpływ będzie miało wiele czynników. Już teraz wiadomo, że część zawodników Ruchu czeka na... ruch trenera i podpisało z Niebieskimi półroczne umowy. Po sezonie w Chorzowie może być ciekawie.

We wtorek szkoleniowiec Niebieskich przyznał, że jest coraz bliżej porozumienia się z działaczami klubu na temat podpisania nowej umowy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×